Dwa słówka

Przygotowując się na spotkanie biblijne, rozmawiałem o dzisiejszej Ewangelii z moim współbratem, z którym mieszkam i pracuje, ks. Grzegorzem. Powiedział on, że to, co dzieje się z mężczyzną i kobietą podczas zawarcia sakramentu małżeństwa można porównać do tego, co dzieję się z dwoma kawałkami plasteliny po rozgnieceniu i wymieszaniu. Ma to doskonałe odzwierciedlenie w słowach Jezusa, kiedy mówi o złączeniu człowieka z kobietą, używając greckiego słowa proskolláomai, które oznacza dosłownie „przyklejenie się” do drugiej osoby.

Jezus w dzisiejszej Ewangelii rewolucjonizuje spojrzenie na małżeństwo i w dalszej perspektywie spojrzenie na kobietę. Współczesny Jezusowi żyd mógł w każdej chwili wręczyć swojej żonie list rozwodowy, choćby z tak błahego powodu, że „zupa była za słona”. Kobiety wielokrotnie były uważane za własność swoich mężów. Jezus jako Świadek Prawdomówny i wierny, Początek Stworzenia Bożego (por. Ap 3, 14) cofa się do początku i daje nam prawdziwe zrozumienie zamysłu Boga co do małżeństwa.

Jedność małżeńska może zaistnieć dopiero wtedy, kiedy opuścimy mamę i tatę. Nie tylko fizycznie. Chodzi przede wszystkim o odcięcie emocjonalne. To na pewno podstawa do tego, żeby związek z drugą osobą w ogóle funkcjonował.
Kolejnym słowem, które Jezus używa dla zobrazowania jedności jest grecki czasownik sydzéugnymi oznaczający dosłownie „zaprzężenie dwojga do jednego jarzma”. Wynika stąd, że w małżeństwie trzeba razem dźwigać ciężar obowiązków rodzinnych oraz troszczyć się o to, by być blisko siebie i „równo iść”.

Jeżeli masz męża lub żonę, to zrób sobie krótki rachunek sumienia – do kogo jesteś bardziej przyklejony? Do mamy/taty czy współmałżonka? I czy niesiesz ze swoją żoną/swoim mężem wspólne jarzmo?
Jeżeli nie masz drugiej połówki, to już teraz zacznij się modlić, żebyście oboje umieli odciąć pępowinę i mogli nosić wspólne jarzmo.

Inne artykuły autora

1 procent

Intymność

Dobry Ksiądz