O powątpiewaniu, lekceważeniu i niedowiarstwu - 5 lutego

(Mk 6, 1 - 61) Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

1.       O powątpiewaniu w dobroć Boga.

„Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili.(Mt 28 16-17).”

Są takiego momenty w naszym życiu, kiedy ulegamy zwątpieniu. Jak co niektórzy Apostołowie tuż przed wniebowstąpieniem Jezusa. Jezus widzą to dał im słowa zapewnienia: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata".(Mt 28,20).

Często popadamy w zwątpienie w dobroć Boga, kiedy dotyka naszych bliskich choroba lub umiera ktoś, kogo kochałem. Mówimy wówczas Bóg mi zabrał tę osobę, albo, dlaczego ta osoba tak cierpi?

Jeszcze trudniej jest nam zrozumieć dobroć Boga, gdy ktoś ginie z głupoty człowieka. Mówimy wówczas, jak Bóg mógł do tego dopuścić?!

Te i inne powątpiewania myślę, że nie obrażają Boga, bo ludzką rzeczą jest przy trudnym życiowym doświadczeniu na chwilę zwątpić.

Często jest tak, że Bóg stawia nam wówczas dobrych i mądrych ludzi, którzy starają się nam towarzyszyć w tym cierpieniu i niezrozumieniu losu ukazując nam właściwe spojrzenie wobec tego faktu.

2.       O lekceważenie wiary.

„A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony».”

Jest nieraz tak w naszym życiu, że w młodym wieku otrzymaliśmy właściwą formację religijną, ale w później po prostu ją zlekceważyliśmy. O tym doświadczeniu pisze autor Listu do Hebrajczyków:

„Niemożliwe jest, bowiem tych - którzy raz zostali oświeceni, a nawet zakosztowali daru niebieskiego i stali się uczestnikami Ducha Świętego, zakosztowali również wspaniałości słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, a [jednak] odpadli - odnowić ku nawróceniu. Krzyżują, bowiem w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko”.(Hbr 6 4-6).

Niestety coraz częściej spotykam ludzi wykształconych, inteligentnych, których stać by było na pełne poznanie słowa Bożego i Nauki Kościoła, ale świadomie przyjęta hedonistyczna filozofia życia i antyklerykalizm zamknął ich na poznanie prawdy.

Tacy chrześcijanie stają się często ignorantami w zdobywaniu wiedzy religijnej, a wszystko co mają do powiedzenia, to zarzuty wobec Kościoła, kapłanów i niechęć do głębszej wiary w imię tzw. „normalności”.

Chodzą czasami do Kościoła, ale ich życie na co dzień nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Często wyśmiewają i cynicznie wypowiadają się na temat Nauki Kościoła, mając zawsze na pierwszym miejscu swój „trybunał rozumu” i swoje „ale”.

Do nich dzisiaj Ewangelista Marek mówi: „I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu”.

3.       O niedowiarstwu.

Autor Listu do Hebrajczyków przestrzega nas przed postawą niedowiarstwa, pisze:

„Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co "dziś" się zwie, aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu. Jesteśmy, bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy silną. (Hbr 3,12-14).

Częstą przyczyną niedowiarstwa są dwie postawy:

- „Przewrotne serce niewiary.”

Postawa ta charakteryzuje się buntem na usłyszane słowo Boże. Czyli, nie będzie mi Bóg mówił, co ja mam robić w swoim życiu! Nie będzie mi Kościół mówił, ani kapłan z ambony, ani ktokolwiek. Ja mam własne sumienie i będę czynił tak, jak ja uważam.

Przyjmując takie myślenie i  postawę, stawiamy własne „ja”, „ego”, ponad normy moralne Boga.

Skutkiem czego, jak słyszeliśmy w powyższym Liście, może nastąpić odejście od Boga żywego.

Pamiętajmy, nie wierzenie słowu Bożemu jest grzechem ciężkim.

Druga przyczyna niedowiarstwa to:

- „Uleganie zatwardziałości przez oszustwo grzechu.”

Oszustwo to polega na tym, że usprawiedliwiamy nasze  trwanie w grzechu ciężkim.

Tłumaczymy sobie, oczywiście za namową Złego, że po co będę chodzić do spowiedzi, jak i tak ciągle się spowiadam z tych samych grzechów.

Inny rodzaj oszustwa polega na tym, że demon inteligentnie podsuwa nam zło jako dobro i zaczynamy lubić grzech, nie nazywając zło grzechem, ponieważ jest przyjemne.

Niestety, każdy z nas lubi to, co daje odczucie przyjemności. Grzech również na krótką chwilę może nam dać podobne miłe odczucie, ale na dłuższą metę  stanie się dla nas ciężarem i to ogromnym!

Ile  mężów pozostawiło swoje żony dla młodszej kobiety. Może na początku decyzja ta wydawała się życiowo przyjemna. Później jednak zorientowali się, że stracili swoje kochające żony, a ta „nowa młodsza” wcale nie okazała się mniej wymagająca od tej pierwszej i czar pryskał.

Nie od jednego takiego męża na „dwie żony”, słyszałem stwierdzenie: „Trzeba było zachowywać przykazania Boże i to, co się Bogu ślubowało”.

Uważajmy, zatem na grzechy lekceważenia i niedowiarstwa wobec Boga i Kościoła, bo przez nie zabieramy sobie nadzieję na życie wieczne.

Czuwajmy więc, aby być blisko Boga, bo wówczas nie ulegniemy ułudzie „przyjemnego” grzechu.

Modlitwa: Panie Jezus przymnóż mi wiarę i posłuszeństwo Bogu, abym pełnił Jego wolę, a nie własną. Amen!

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy