O rzeczy najkonieczniejszej, czyli modlitwie - I niedziela wielkiego postu, rok B - 21 lutego

(Mk 1, 12-15) Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. Czterdzieści dni przebywał na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś Mu usługiwali. Po uwięzieniu Jana przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".

„Duch wyprowadził Jezusa na pustynię”.

 Modlitwa w Środę Popielcową na rozpoczęcie Eucharystii miała następujące przesłanie:

„Panie, nasz Boże, daj nam przez święty post zacząć okres pokuty, aby nasze wyrzeczenia umocniły nas do walki ze złym duchem.”

 Otóż, trzeba nam 40 dni oczyszczenia serca, aby podjąć walkę z pokusami szatana.

Pokusy przeważnie dotykają  subtelnej kwestii  naszego  sumienia, a mianowicie chodzi o hierarchie wartości w myśleniu i działaniu.

 Czyli, co i czemu podporządkowujemy nasze wybory?

Czy o sprawach naszego życia decyduje Duch Święty, a przez Niego dążenie do życia nadprzyrodzonego, czy ciało, a więc zaspakajanie wszystkich swoich potrzeb, dążenie do przyjemności i spełnianie własnych pragnień?

 Problem w tym, że sprawy dotyczące egzystencji nie wymagają wysiłku intelektualnego ani duchowego, narzucają się same i często wypierają sprawy Ducha i zbawienia swojej duszy.

 Przypatrzmy się teraz swoim działaniom i czemu najwięcej poświęcamy czasu.

Czyż nie uważamy za konieczne:

-  wykonywanie wielu działań związanych z codzienną  pracą,

- zarabianiem na swoje utrzymanie,

- kupowaniem pożywienia,

- zdobywanie wiedzy i kwalifikacji zawodowych,

- oczywiście zajmowaniem się dziećmi i ich wychowanie,

-  zaspakajanie własnej ciekawości,

- oglądanie TV, czy społecznościowych portali.

 

A kto z nas uważa, że od tych spraw są rzeczy jeszcze bardziej konieczne jak np. m o d l i t w a.

Patrząc egzystencjalnie, modlitwa nie przynosi pieniędzy , ani nie likwiduje głodu żołądka.

A poza tym, można w ogóle w ciągu dnia nie czuć potrzeby jej odmawiania!

 Karl Rahner – nieżyjący już teolog, jezuita tak przedstawia ten problem:

 „Stanąć w obliczu Boga w czci i miłości, znaczy modlić się.

Człowiek staje wówczas w jedności wobec Tego, który jest wszystkim i już to jest czynieniem czegoś z kręgu rzeczy najważniejszych i najpotrzebniejszych.

Modlitwa jest czynieniem czegoś, co czynią nie wszyscy.

 Bo to, co jest z kręgu rzeczy najważniejszych, jest tym samym czymś najbardziej wolnym, co nie narzuca się w cale, jako coś, co muszę zrobić, ale jest darem dobrowolnej miłości i dlatego zdarza się rzadko.

Stąd modlitwa spychana jest na margines.

Tak niewielu z nas modli się naprawdę, bo nie popycha nas do tego „konieczność życiowa”.

 Jedynie serce, miłość, prawdziwa wolność, pomogą nam w modlitwie.

Są takie sprawy ludzkie, takie czyny serca, o których każdy myśli, że je zna.

A tymczasem one właśnie, najoczywistsze, najprostsze, są dla człowieka najtrudniejsze.”

 

Czasami może nas to bardzo zaskoczyć, że wszystkiego nam potrzeba w ciągu dnia, tylko nie Boga!

Dlatego chcę ją przynęcić,

na pustynię ją wyprowadzić

i mówić jej do serca. (Oz 2, 16).

Często zastanawiamy się, jakie formy umartwienia podjąć w Wielkim Poście. Myślimy wówczas  o umartwieniach zewnętrznych.

 A może podjąć decyzję powrotu do modlitwy porannej i wieczornej?

Trzeba może rano wcześniej wstać, aby przywitać się:

-  z Bogiem Ojcem modlitwą „Ojcze nasz”,

- z Panem Jezusem czytając słowo Boże, dane nam na ten dzień przez liturgię Kościoła,

- z Duchem Świętym prosząc Go o miłość do najbliższych i pomoc bycia dobrym ojcem lub matką,

- a z Matką Boża, aby Jej zawierzyć cały ten dzień i oddać się w Jej opiekę.

- wieczorem natomiast, zaprosić do modlitwy całą rodzinę i wspólnie odmówić 10 różańca, dziękując Bogu za cały dzień, przepraszając się wzajemnie oraz prosząc o błogosławieństwo i jedność w małżeństwie i w relacjach z dziećmi.

 I jeszcze jedno, bez Trójcy świętej i Matki Bożej nie poradzimy sobie w walce z demonem.

Módl się, proś, zawierzaj, bo to naprawdę k o n i e c z n e!

 Zapragnijmy, więc modlitwy, tej rzeczy wydawałoby się najoczywistszej, a tak trudnej do wykonania.

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy