Ksiądz, który jest milicjantem

Lipiec 2014 roku. Zapomniana wioska przy Sanoku. Krajobraz bieszczadzki z odcieniem galicyjskiej tradycji i biedą, która nikomu tutaj nie przeszkadza. Niejeden uznałby, że to koniec świata. Pomiędzy starymi drzewami plebania, na której od wielu lat „straszy” Andrzej Bobola i niezwykła historia starego domu, w którym bandy UPA profanowały święte kielichy z pobliskiego kościoła. Nawet diabeł by się nie odważył na czyn tak haniebny. Poniżej w dolince żeński klasztor i siostry, które dotarły tu z Japonii. W pośpiechu wszyscy zamiast zwyczajowego „Szczęść Boże!” witają się słowem „Maryja!”. W mojej głowie kołaczą łacińskie słowa: „O Maria, sine labe concepta…”. To właśnie tam wstąpiłem do milicji.

Milicja Niepokalanej, bo taką nazwę nadał święty z Auschwitz, to część mojego ducha, z którym Bóg związał mnie przedziwnie. Zapowiadał to już wcześniej, gdy na kilka dni przed kapłańskim namaszczeniem pokazał mi Matkę, która berło trzyma w dłoni. Berło kiedyś zleciało, ale w ręce biskupa wpadło, który potem z Rzymu jako znak prymatu w tym odczytał. Gaździna Podhala oddała mu Kościół.

Do dziś za świętym obrazkiem trzymam małą karteczkę ze świadectwem, że jestem rycerzem mojej Matki i Królowej. Świadectwo wzmocnione przychylnością samego Piusa, który sto lat temu „prymarią pobożnego związku” ruch ten nazwać raczył. Tako rzecze święty dekret, który mało kto dziś umie czytać.

Na piersi pobożny medalik i modlitwa, która każdy dzień zaczyna. W sercu radość i poczucie, żem jest częścią dzieła, które dla Niepokalanej wszystko oddać pragnie. Patrzę na ikonę, za nią Statut – ślub rycerski. Na to przysięgałem wierność aż do śmierci, by nadzieję zyskać na przyjęcie w czułe ręce ukochanej Mamy. Jasno w nim spisano, jak mam każdy dzień przeżywać: słuchać Słowa, żyć modlitwą, kochać wszystkich, wreszcie działać by się zbawić dzięki łasce Pana. Taki etos mi zadano. Jemu pragnę zostać wierny. Dla Niej wszystko, bez wyjątku, byle tylko duszę zbawić i w pokorze Ją zobaczyć – Najpiękniejszą spośród ludzi.

Na Nią liczę, gdy o świcie cicho mówię: „O Maria, sine labe concepta, ora pro nobis, qui ad Te recurrimus, et pro omnibus qui ad Te non recurrunt et praesertim pro massonibus et commendatis Tibi”.

***

Dla niewtajemniczonych proponuję poszukać informacji o: Strachocinie, Siostrach Franciszkankach Rycerstwa Niepokalanej, Sanktuarium w Ludźmierzu, Rycerstwie Niepokalanej, cudownym medaliku.

 

 

Inne artykuły autora

O wymiarach ludzkiej cierpliwości

Odkryj wartość kierownictwa duchowego

Kręte drogi niewiary