Ogień Słowa

18-02-2023

W księgarniach pojawiła się wyczekiwana przez czytelników książka „Ogień Słowa”. To kontynuacja bestsellerowych „Niesamowitych Opowieści”, które ukazały się w roku 2022.

Pozycja to zbiór opowiadań biblijnych opatrzonych komentarzem znanego kierownika duchowego i publicysty. Autor za pomocą języka lekkiego i podszytego humorem naświetla znaczenie wydarzeń, które spotkały ludzi wymienionych w Starym i Nowym Testamencie. Imię każdej postaci zostało wyjaśnione na podstawie oryginalnej etymologii. Pod każdym rozważaniem umieszczono krótki cytat z książek literatury polskiej i światowej. Ta pozycja to świetna lektura dla tych, którzy potrzebują pomocy przy codziennej medytacji lub szukają prezentu dla osoby wierzącej.

Autor we wstępie napisał: „Ogień Słowa” to także po części obraz mojej duszy. Każdego bohatera chciałem zrozumieć, przestudiować, pokochać lub zganić. Nie zawsze informacje zawarte w Biblii były wystarczające, aby szczegółowo zapoznać się z daną postacią, dlatego prowadziłem prywatne poszukiwania, a nawet zaglądałem do chrześcijańskich apokryfów. Oczywiście wiarygodność i historyczność tych dzieł pozostawia wiele do życzenia, ale przecież jest sprawą jasną, że książka ta nie jest książką naukową, więc pozwolić mogłem sobie na większą swobodę.

 

Fragment książki "Ogień Słowa"

 

TYLKO JEDEN RAZ?

Marek Ewangelista, łac. „Mars – Bóg wojny”


Historia Marka (lub Jana, lub Jana Marka) to jedna z najbardziej niedocenianych historii Nowego Testamentu. A jako mojemu patronowi z bierzmowania winny mu jestem teraz przedstawienie jego osoby jako wielkiego pocieszenia dla tych, którzy zmagają się ze swoimi słabościami.

Ewangelia (zresztą Marka) opisuje go jako młodzieńca, który nago uciekał przed żołnierzami w momencie pojmania Jezusa. Na marginesie, ciekawe że przed roznegliżowaniem Marek miał na sobie tylko prześcieradło. Musicie przyznać, że to dość nietypowy strój wyjściowy. Po zmartwychwstaniu Jezusa poznajemy go jako kuzyna Barnaby i towarzysza św. Pawła podczas pierwszej podroży misyjnej. I tu zaczyna się kłopot. Nie wiemy dokładnie o co poszło, ale w Perge Marek musiał zawrócić. Być może wystraszył się prześladowania, albo w jakiś sposób zaparł się Chrystusa. Nie wiemy tego, ale Paweł porządnie się wkurzył. Gdy spotkali się znowu, Paweł powiedział, że nie potrzebuje takiego towarzysza i nawet nalegania Barnaby nie przyniosły skutku. Współpraca między Pawłem i Markiem zakończyła się totalnym fiaskiem. Marek musiał zapewne bardzo przeżyć całą sytuację. Nie dość, że zwiał z misji, to jeszcze dostał burę od jednego z najlepszych misjonarzy. Zapewne rozmawiał o tym z kuzynem i pytał: „Czy kiedykolwiek mu wybaczy? Czy będzie umiał wybaczyć samemu sobie?”. Widząc stan duchowy młodego ewangelizatora (a później ewangelisty), Barnaba, z natchnienia Bożego, wpadł na pomysł i mówi do niego: „Jedź do Piotra. Do Rzymu. On cię zrozumie”. I tak się stało.

Legenda podaje, że kiedy Marek po raz pierwszy zobaczył Wielkiego Rybaka, chciał się wytłumaczyć i zaczął opowiadać swoją historię. W kulminacyjnym momencie miał powiedzieć, że zdradził Chrystusa. Na co Piotr z miłością spojrzał na niego i zapytał: „Tylko jeden raz?”. Piotr, który trzy razy zaparł się Jezusa, wiedział, czym są problemy Marka. Nie oceniał go, nie potępiał, nie był zły. On autentycznie mu współczuł, bo wiedział, gdzie zaprowadzić może ludzka słabość.

Przy Piotrze Marek poczuł się dobrze. Zaprzyjaźnili się, a Piotr uczynił go swoim sekretarzem. W tej funkcji Marek odnalazł się znakomicie. Spisywał Ewangelię, którą opowiadał zebranym Piotr. A zatem dzisiaj Ewangelię Marka można by właściwie nazwać Ewangelią Piotra.

A jak potoczyła się sprawa z Pawłem? Pod koniec życia Paweł zrozumiał, że zbyt pochopnie ocenił Marka i nie powstrzymał we właściwym momencie swojego wzburzenia. W swoim ostatnim liście do Tymoteusza pisze: „Weź Marka i przyprowadź ze sobą; jest mi bowiem przydatny do posługiwania”. Myślę, że nawet Marek nie spodziewał się takiego obrotu zdarzeń. Pogodzony z Pawłem pomagał mu w posłudze głoszenia Ewangelii.

W ikonografii chrześcijańskiej Marek przedstawiany jest jako lew. To bardzo dobra alegoria. Marek jest lwem, bo nie przestraszył się własnej słabości, ale wyznał ją Piotrowi i przeszedł wewnętrzną przemianę. Z nawiązką odpłacił za nieudaną pierwszą podróż misyjną. Popłynął do Aleksandrii, aby tam zostać pierwszym patriarchą, albo jak nazywają go Koptowie (egipscy chrześcijanie) „papieżem”.

Nie bez powodu wybrałem Marka na patrona z bierzmowania. Jest dla mnie przykładem człowieka słabego, który potrzebuje łaski, aby stać się wielkim. Nawet jego imię jest waleczne. Pochodzi od Marsa – greckiego boga wojny. Marek musiał zawalczyć o własne życie, które nie było pasmem samych sukcesów. Z porażek potrafił wyciągać wnioski, a ze słabości uczynić atut. Jest dowodem na to, że dla Boga nikt nie jest stracony, nawet jeśli ludzie sądzą inaczej.

Ciekawostka. Wedle apokryficznych „Dziejów Marka”, Ewangelista miał spędzić ostatnie lata życia w Aleksandrii, gdzie dokonywał wielu cudów, po czym poniósł śmierć z rąk wyznawców egipskiego boga Serapisa. Pochowany został w miejscu zwanym „bukoli”, gdzie doczekał się kultu uwieńczonego budową okazałej bazyliki. W IX wieku z obawy przed profanacją relikwii przez muzułmanów, ciało św. Marka zostało przeniesione do Wenecji przez dwóch tamtejszych kupców.

 

Książka "Ogień Słowa" jest do nabycia na stronie: kliknij tutaj

Pierwszy tom serii ("Niesamowite Opowieści") do nabycia tutaj: kliknij tutaj