Spotkanie z Timem Guenardem

Przebywający w Polsce Tim Guenard (ur. 1958 r.) odwiedził 14 marca kościół pw. św. Michała Archanioła i bł. ks. Bronisława Markiewicza w Toruniu, by podzielić się doświadczeniami trudnego dzieciństwa i burzliwej młodości oraz tym, w jaki sposób Bóg troszczył się o niego i pomógł mu wejść na ścieżkę wiary. Matka porzuciła Tima, gdy miał trzy lata. Przywiązała go do słupa przy polnej drodze. Odnaleziony przez policję chłopiec został oddany pod opiekę ojca – alkoholika, który go bił i poniżał. W wieku pięciu lat Tim został skatowany przez ojca, w wyniku czego miał zmiażdżone nogi i spędził 3 lata przykuty do szpitalnego łóżka. Ale uparł się i zaczął chodzić. Sekretem jego siły była nienawiść do rodziców. Tak rozpoczyna się historia Tima.

Z dalszej opowieści Tima wyłania się zagubione dziecko, które trafia kolejno do sierocińca, poprawczaka, a potem na ulice Paryża. Nauczył się czytać jako nastolatek dzięki paryskiemu kloszardowi, który czytał mu gazety znalezione w koszach na śmieci. Pierwszą literą, która wzbudziła zainteresowanie Tima było „y”, ponieważ przypominało mu ramiona dziecka, które wychodzi z sierocińca z przybranymi rodzicami trzymającymi go za ręce.

Jako bezdomny kradł, żywił się nadpsutymi owocami i warzywami z pobliskiego targu lub resztkami z restauracji. Podjął też próbę samobójczą. Trafił wreszcie na sędzinę, która dała mu szansę. Tim skończył szkołę, zdobył zawód. Jednak wciągnął go boks, bo nadal chciał się zemścić na ojcu. Mistrzostwo Francji w boksie i wicemistrzostwo świata ustawiło go w roli szefa gangu.

Potem spotkał osoby upośledzone i kapłana opiekującego się nimi. W ten sposób Tom powoli zaczął poznawać, co to znaczy miłość, dobroć, życzliwość. – Przebaczenie jest jak podróż balonem – żeby lecieć dalej, trzeba zrzucić balast – mówi Tim, który po wieloletniej walce z samym sobą, przebaczył ojcu.

Dzisiaj Tim ma żonę, czworo dzieci, wnuki. Mieszka we Francji niedaleko Lourdes. Zajmuje się m.in. resocjalizacją młodzieży. Mówi, że pozostał złodziejem, bo kradnie miłość. Ukradł też matkę. Jego mama mieszka w grocie w Lourdes. Ukradł Ją samemu Jezusowi i teraz ma do kogo mówić „mamo”.

Na spotkaniu, na które przyszło wiele młodych osób, Tim wielokrotnie używał określenia „Big Boss”. Wielkim Szefem nazywa Boga, któremu codziennie dziękuje za prezenty w postaci osób spotkanych na przestrzeni życia. Od kogoś nauczył się czytać, ktoś mu dał szansę, ktoś pokazał, co to znaczy szacunek do drugiego. Za wszystkich spotkanych w swoim życiu ludzi Tim dziękuje Bogu i radzi młodym, by byli wdzięczni za to, co otrzymują.

Spotkanie na toruńskich Rybakach prowadził ks. proboszcz Krzysztof Winiarski. Zorganizował je Karol Maria Wojtasik, a dofinansowane zostało ze środków Miasta Toruń.