Ten Adwent na pewno będzie dla nas inny. Nie ma rorat o 6.00 rano z lampionami i świecą roratnią. O tej godzinie w Zambii jest już bardzo jasno i temperatura wynosi około 20 stopni. Także o śniegu i skrzypiącym mrozie idąc rano do kościoła można zapomnieć…
A zaczęło się to tak, że 14 listopada 2024 roku, kilka minut po 12.00, wylądował samolot na międzynarodowym lotnisku w Lusace, stolicy Zambii, na pokładzie z czterema michalitami: ojcem generałem ks. Dariuszem Wilkiem, prowincjałem z Włoch ks. Rafałem Gądkiem, ks. Pawłem Zagórskim oraz ks. Piotrem Dąbrowskim. Ci dwaj ostatni zostali w Zambii, by rozpocząć michalicką posługę w tym afrykańskim kraju.
Obecnie ze współbratem Pawłem posługujemy w parafii Matki Kościoła (Mother of Church), Kazimva, w zachodniej części Lusaki. Proboszczem jest tutaj polski kapłan fideidonista z diecezji pelpińskiej ks. Wojciech Ciesielski. W tym miejscu pragniemy mu gorąco podziękować za wszelkie dobro, pomoc i cenne wskazówki w pierwszych tygodniach na afrykańskiej ziemi. Nasze podziękowania składamy także ks. Wojciechowi Łapczyńskiemu, który w wielu sprawach jest naszym przewodnikiem i doradcą.
W ramach pracy duszpasterskiej odpowiadamy za formację młodzieży, opiekujemy się ministrantami i tzw. Holy Childhood, czyli grupę dziecięcą, oraz sprawujemy posługę sakramentalną w pobliskiej szkole prowadzonej przez siostry zakonne. W trzecią niedzielę Adwentu będziemy pierwszy raz prowadzić dzień skupienia dla młodzieży z naszej parafii. Póki co posługujemy się językiem angielskim, który jest językiem urzędowym w Zambii. W całym kraju są 73 plemiona, a większość z nich ma swój własny język, czy dialekt. Dlatego też język angielski pełni funkcję unifikującą. Jednakże, aby być bliżej ludzi, rozpoczęliśmy naukę języka chinyanja (znany również jako Chewa), który dominuje w prowincji Lusaka oraz jest używany w liturgii Kościoła. Nie wszyscy Zambijczycy potrafią się swobodnie posługiwać językiem angielskim, toteż dobrze jest znać lokalny język, który pomoże nam w przepowiadaniu i sprawowaniu sakramentów oraz w codziennych relacjach.
Nasza posługa w Kazimva jest tymczasowa. Nabieramy tutaj doświadczenia misyjnego oraz uczymy się jak żyć w Zambii i jak załatwiać różne sprawy, począwszy od tych urzędowych po zakupy budowlane. Docelowo w drugiej połowie przyszłego roku, jeżeli Pan Bóg pozwoli, rozpoczniemy organizację nowej misji w wiosce Rufunsa, oddalonej około 200 km na wschód od Lusaki. Czeka nas tam gruntowny remont kościoła, budowa domu parafialnego, a przede wszystkim budowa wspólnoty parafialnej, czyli żywego Kościoła. W dalszej perspektywie będziemy rozważać prowadzenie szkoły.
Takie są nasze pierwsze doświadczenia i wrażenia z tych tygodni pobytu w Zambii. Cóż powiedzieć więcej? Na tę chwilę, to możemy powiedzieć, że życie na pewno jest tutaj inne. Z naszej europejskiej perspektywy, jest bardziej wymagające, trudniejsze, w szczególności gdy chodzi o materialny aspekt. Przyroda potrafi być także niebezpieczna. Jak się wyjedzie z centrum miasta, z ładnych sklepów i galerii, widać duże ubóstwo. Przeciętne zarobki w stosunku do obowiązujących cen są bardzo niewspółmierne. Życie się jednak toczy, bo żyć jakoś trzeba. To co dla nas jest biedą, dla niektórych mieszkańców Zambii jest po prostu codziennością, w której trzeba się odnaleźć.
To co jest piękne to na pewno żywiołowość i entuzjazm Kościoła. Każda niedzielna Msza święta jest animowana poprzez różne chóry i zespoły. Wierni chętnie włączają się w wychwalanie Pana Boga śpiewem i dialogiem liturgicznym. Parafianie po Mszach świętych spotykają się w swoich grupach, czyli tzw. Small Christian Communities, z których składa się cała wspólnota parafialna, albo spotykają się ze swoimi przyjaciółmi, sąsiadami. Nikt szybko po zakończonej liturgii nie ucieka do domu. To, co nam się bardzo podoba to to, że nawet w tygodniu można spotkać chóry dorosłych i młodzieży, którzy gromadzą się na otwartym terenie parafialnym, często pod jakimś drzewem, i ćwiczą pieśni religijne.
Afryka ma swoje problemy. W kontekście posługi duszpasterskiej mamy tu na myśli takie aspekty jak formacja i katecheza. Jest co robić, a z tego co widzimy to ksiądz na misjach poza pracą duszpasterską musi być dobrym budowlańcem, managerem i ekonomistą, a czasem lekarzem i jeszcze nie wiadomo kim... Nie jest łatwo harmonijne połączyć te wszystkie funkcje.
Dla nas michalitów, patrząc na liczbę dzieci i młodzieży, które są przy parafii, otwiera się wielka przestrzeń do posługi w charyzmacie bł. ks. Bronisława Markiewicza. Zdumiewa to, że często te ubogie, umorusane dzieci potrafią się pięknie, głęboko uśmiechać i cieszyć się z naprawdę małych rzeczy. Mają w sobie wiele życia i energii.
Trwając w oczekiwaniu na przyjście Pana, dziękujemy za wszelkie dobro! Polecamy się Waszej modlitwie.
ks. Piotr Dąbrowski CSMA
ks. Paweł Zagórski CSMA