Marzenia ks. Antoniego Poławskiego

facebook twitter

16-05-2022

Lato w roku 1939 było gorące i bardzo niespokojne. Nad Rzeczpospolitą jak miecz Damoklesa wisiała już groźba wybuchu wojny z powodu niemożliwych do spełnienia żądań kanclerza III Rzeszy Adolfa Hitlera. Radio berlińskie opluwało i wyśmiewało wady mieszkańców kraju nad Wisłą i Niemnem audycją w języku polskim pt. „Czyż to nie dziwne?” Atmosfera życia codziennego była ciężka jak ołów i gęstniała z dnia na dzień. W powietrzu wyczuwało się ciszę przed nadchodzącą wielką burzą. Mimo wszystkich widocznych zagrożeń ks. kanonik Antoni Poławski nie przewidywał wybuchu wojny i w lipcu 1939 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych, mając nadzieję, że po zebraniu odpowiednich funduszy i zwiedzeniu głośnej wówczas wystawy w Nowym Yorku, powróci do ukochanej Strugi i zobaczy jeszcze rozjaśnione twarze tych, dla których poświęcił wszystko. Przed swoją wyprawą do Ameryki Ojciec Misjonarz, jak go nazywano wśród swoich w Zakładzie, zgromadził raz jeszcze wszystkich swoich wychowanków, by przekazać im informację o wyjeździe.

— Przyszedłem się z Wami pożegnać. Ogromne zadania, jakie ostatnio przedsięwzięliśmy sobie, potrzebują wysokich nakładów. Zakład będzie potrzebował dużo pieniędzy. Jadę do Ameryki, aby tam ten grosz zdobyć. Pozostawiam Was w dobrych rękach. Księża michalici czuwać będą i będą pracować dla Was i dla polskich sierot. Pracujcie i uczcie się pilnie. 
Wśród zebranych wychowawców i sierot Zakładu nastąpiło poruszenie, gdzieniegdzie słychać było stłumiony szloch. Tymczasem nieskory do długich przemów ks. Antoni kończył swoje wystąpienie słowami:
— Polska potrzebuje dużo młodych zdolnych ramion i jasnych głów. Życzę każdemu z Was tego, czego życzyliby Wam, odjeżdżając, każda dobra matka i dobry ojciec. Zostańcie z Bogiem i niech Bóg ma Was w swojej opiece. 
Zanim wyjechał, fundator Zakładu zdążył jeszcze uporządkować swoje sprawy. Wiedział, że swoje ukochane dziecko: Zakład Wychowawczy św. Andrzeja Boboli w Strudze pozostawia w dobrych rękach – księży michalitów z Miejsca Piastowego, którym w testamencie przekazał ośrodek i nieruchomości, a przede wszystkim opiekę nad opuszczoną dziatwą. Było jeszcze jedno ukochane dzieło, z którym trudno mu było się rozstać — niedawno poświęcony przez kardynała Kakowskiego, prymasa Polski, kościół zakładowy pw. bł.  Andrzeja Boboli. Była to pierwsza w Polsce, a może i w świecie świątynia dedykowany świętemu duszochwatowi ze Strachociny, wybudowana jeszcze przed jego kanonizacją.
Inspiracja do wybudowania tego kościoła przyszła z niebios, o czym ksiądz Fundator był święcie przekonany. Bywało tak nieraz, że ks. Poławski siadywał sobie na werandzie, lub pod dębem (nazwanym przez mieszkańców Zakładu „Dewajtis”) i otoczony przez zakładową dziatwę opowiadał jej budujące historie o świętych. Tego jednak dnia, a świadkiem tej opowieści był wychowanek Zakładu i późniejszy mieszkaniec Strugi, Jan Penzioł, zwierzył się wychowankom, że miał dziwny sen. Otóż we śnie ukazała mu się biała postać, Pani, która go obudziła i wskazała mu miejsce, mówiąc: tu masz postawić kościół. 
Wielkie wzruszenie i wewnętrzne przynaglenie, jakiego wówczas doznał, nie pozwoliło mu postąpić inaczej. Ksiądz Antoni zaczął odtąd gromadzić pieniądze i materiały, by móc rozpocząć budowę kościoła w miejscu, które wskazała mu Pani ze snu… 

Budowa kościoła pod wezwaniem bł. Andrzeja Boboli (ur. 30 listopada 1591 w Strachocinie, zm. 16 maja 1657 w Janowie Poleskim) trwała w latach 1928-1930. Uroczystego poświęcenia nowo wybudowanego kościoła, które odbyło się 8 listopada 1931 r. dokonał Prymas Polski ks. kardynał Aleksander Kakowski.

W wykonanym z drzewa dębowego renesansowo-barokowym ołtarzu głównym, nad tabernakulum umieszczony był obraz Patrona kościoła, bł. Andrzeja Boboli (kanonizacja Świętego odbyła się 17 kwietnia 1938 roku w Rzymie). Ołtarz wraz z obrazem św. Andrzeja zniknęły z kościoła w połowie lat siedemdziesiątych XX wieku wskutek prac związanych z zaadoptowaniem wnętrza świątyni do wymogów Soboru Wat. II.

W marcu 2021 w kościele parafialnym został zainstalowany obraz św. Andrzeja Boboli, którego autorem jest artysta-malarz Wieńczysław Pyrzanowski (absolwent ASP w Warszawie)

Opracowanie na podstawie książki ks. K. Pelca "Patron niezwycieżony. Dzieje kościoła i parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Markach-Strudze", Marki 2020.

Podobne artykuły