Prawdziwe szczęście

facebook twitter

12-07-2020

Ania Golędzinowska polska modelka, aktorka, prezenterka telewizyjna pracująca i mieszkająca we Włoszech. Po wielu trudnych momentach opowiada jak została uratowana i czym dla niej jest Boże Miłosierdzie.

Pani Anno, w Pani życiu pojawiło się wiele trudnych sytuacji. W jednym z wywiadów powiedziała Pani: „To wszystko musiało się stać”. Dzisiaj głosi Pani chwałę Bożą i pokazuje ludziom – nie tylko młodym, że Bóg jest dobry i miłosierny. Proszę opowiedzieć o doświadczeniu miłosierdzia Bożego w Pani życiu. Jaki moment lub momenty działania Bożej łaski były przełomowe i pozwoliły doświadczyć dotyku Bożej miłości?

Przede wszystkim wtedy, kiedy sama doznałam łaski; to sakrament pokuty dał mi wolność. Osoby, które grzeszą odchodzą od dobra, bo myślą, że już na nie nie zasługują, ponieważ się splamiły. Ja wtedy zdałam sobie sprawę, że tak nie jest, że jeśli tylko chcę, mogę być oczyszczona ze wszystkich moich grzechów. Tam doznałam miłości Pana Boga i dotknęło mnie Jego Miłosierdzie.

Boże działanie wymaga od nas także wysiłku. Bóg chce z nami współpracować. Czy trudno było Pani odejść od sławy, pieniędzy, tego wszystkiego, o czym marzy tak wielu młodych i nazywa to szczęściem?

Myślę, że to też była łaska. Gdybym się nad tym zastanawiała, pewnie bym tego nie zrobiła. Był to jednak ułamek sekundy, który dał mi siłę do tego, by powiedzieć: „Nie, ja nie chcę tak żyć, bo i tak nie jestem szczęśliwa”. Mieć wszystko, żyć wśród ludzi, ale czuć się samotnym, to jest piekło. Potem przychodzą tylko myśli samobójcze, bo nic nie jest w stanie wypełnić tej pustki, którą masz w środku. Tylko Bóg ją wypełnia. Dlatego też wiele sław na całym świecie popełnia samobójstwa, bo mają wszystko, ale tak naprawdę nie mają niczego. Diabeł potem składał mi parę propozycji nie do odrzucenia, ale za każdym razem jak je odrzucałam, to czułam się tak, jakbym przechodziła na wyższy poziom, jakbym dostawała awans. Czułam, że robię dobrze.

Bóg jest Ojcem miłosierdzia, przebaczenia. On bezwarunkowo odpuszcza nam grzechy. Zwłaszcza w Jego przebaczeniu możemy doświadczyć Jego miłosierdzia. Jaką wartość w życiu Pani ma przebaczenie? Czy przebaczyła Pani swoim winowajcom?       

Przebaczenie samemu sobie, a potem także innym jest rzeczą bardzo ważną. Póki nie przebaczysz tym, którzy zrobili ci krzywdę, nigdy się nie uwolnisz od cierpienia i od starych krwawiących wspomnień. Tylko wybaczając możemy zacząć nowe życie i uwolnić się od łańcucha przeszłości, która nas trzyma i nie pozwala nam iść naprzód. Ja też tak zrobiłam, wybaczyłam wszystkim. To nie znaczy, że jutro musisz iść na kawę z twoim gwałcicielem lub koleżanką, która zabrała ci męża. Przebaczenie to jest łaska, to jest droga, ale ten pierwszy krok należy do nas, potem rany się lepiej goją.

Dlaczego warto iść drogą Bożą, odkrywać Jego miłość i żyć tą miłością każdego dnia?

Ponieważ jest to jedyna nadzieja na lepsze jutro.

Pani Anno, założyła Pani we Włoszech Ruch Czystych Serc. Dlaczego czystość serca jest tak ważna? Dlaczego warto żyć czystością i walczyć o nią?

Dlatego, że można chodzić do kościoła nawet codziennie, ale jeśli jesteśmy niewolnikami ciała, ciężko będzie nam usłyszeć głos naszej duszy. Dziś największą bronią diabła jest właśnie seks. Seks to nie jest "kochanie się", są to dwie różne rzeczy. Seks się uprawia i on nic Ci nie zostawia, tylko przelotną przyjemność – jest jak narkotyk. Potem trzeba jeszcze więcej i jeszcze mocniej, żeby się zadowolić. Kochać się to jest coś innego. Seks to nie jest miłość. Dziś wielu młodych ludzi zdaje sobie z tego sprawę widząc rozwalone rodziny i nie chce tego dla swojej rodziny. Wracają więc do wartości, które były kiedyś. Muszę powiedzieć, że dzisiaj bardzo trudno mówić na ten temat, bo młodzież jest otwarta, ale największy mur czasami znajduje u księży. Dziś niektórzy spośród kapłanów mają kochankę lub kochanka i nie mówią o czystości. We Włoszech z grona naszych kierowników duchownych (ci, którzy opiekują się młodzieżą Czystych Serc) musieliśmy w ostatnich miesiącach oddalić czterech księży, ponieważ byli podejrzani lub mieli proces (nie wiem jak on po polsku się nazywa) właśnie za te sprawy. W ostatnim okresie jestem naprawdę w szoku, bo jak ludzie mają wierzyć w Kościół i Boga, skoro ci, którzy powinni mieć powołanie, są pierwszymi, którzy nie żyją w czystości, biorą narkotyki, czy interesują ich tylko pieniądze. Ostatnio modlę się za takiego młodego księdza, który doznał wielkiego miłosierdzia Bożego, ale znów diabeł złapał go w swoje szpony. Nie tylko jego, on rozbija małżeństwo pewnej kobiety. Jest to naprawdę smutne, niestety wiele razy się zdarzyło..., ale na ten temat można by napisać książkę. Do seminariów nie powinno się przyjmować osób, które nie mają powołania. Jeśli idziesz do seminarium z powodu braku pieniędzy, dla kariery itd., nigdy nie będziesz dobrym kapłanem. Trzeba tam iść, bo zostało się wybranym, bo ma się wiarę. Diabeł zawsze będzie kusił, ale jeśli jest wiara, to pomoc też przyjdzie. Jeśli jej nie ma, jest tylko ciemność. Apeluję do kapłanów, bo młodzież wierzy w czystość i w Pana Boga, ale oddala się od Kościoła właśnie dlatego, że nie widzi w nim kogoś, kto Wierzy w to, co głosi, i naprawdę tym żyje. Miłosierdzie Pana jest wielkie, ale dziś wielu osób to miłosierdzie w ogóle nie interesuje...