Najwięcej idei i metod wychowawczych przejął ks. Bronisław Markiewicz od świętego z Turynu. Inne wypracował samodzielnie dostosowując je do polskich warunków. Powściągliwość i praca były dla niego gwarancją rozwoju osobowości i źródłem utrzymania.
– System naszego nauczania, nam jedynie właściwy, przedstawiliśmy w kilku numerach naszego miesięcznika „Powściągliwość i Praca” – usłyszeli goście z Krakowa zwiedzający Zakład.
– Podziwiam wasz sposób wychowania młodzieży i uważam, że jest on najlepszy i może przyczynić się do wzmocnienia ducha religijnego w naszym narodzie – wyraził się pan radca Sypowski po usłyszeniu tych słów księdza Bronisława.
– Co się tyczy systemu wychowania naszego, przede wszystkim u nas jest w programie „praca duchowa” tj. dążąca do zbawienia duszy; potem „praca fizyczna” czyli ręczna, nakazana od Boga; a wreszcie „praca umysłowa”, jak to jest w szkołach, gdzie młodzież uczy się języków, nauk przyrodniczych, historii, geografii etc… Wychowujemy nasze dzieci na dobrych chrześcijan, dajemy im sposób do życia, ucząc je rzemiosł. Niektórzy, wyszedłszy od nas, pożenili się, przystępują do św. sakramentów i wspierają nas swoimi oszczędnościami, bo funduszów nie mamy. Utrzymujemy się z pracy i ze składek członków oraz dobroczynnych datków ludzi dobrej woli.
– Wielebny księże Bronisławie. Należy dążyć do tego, by na rzecz waszego Towarzystwa tworzono fundacje, oddając Wam kapitały.
– Ale to ubóstwo nasze, praca i życie na sposób włościan, wstrzemięźliwość od napojów, czyli powściągliwość stanowią pierwszorzędną siłę naszą.
– Rozwój Towarzystwa i Zakładów będzie zapewniony, jeżeli Zakłady i grunta będą własnością Towarzystwa – stwierdził z szacunkiem krakowski prawnik i sędzia opiekuńczy.
– Wszyscy w Zakładzie pracujemy dla dzieci ubogich i opuszczonych, głównie sierót.
– Pracuje wielebny ksiądz nad siły. Dobrze by było, żeby o ile możności wypoczywał.
– Dziękuję z całego serca panu radcy za życzliwość. Niech Pan Bóg użyczy wszelkich błogosławieństw w pana szlachetnych usiłowaniach i w zawodowej pracy – powiedział wzruszony apostoł dzieci opuszczonych.
A przybyły gość Franciszek Sypowski – z uniesieniem wyraził się: – To co widziałem tutaj w Miejscu przewyższa moje największe oczekiwania.