Kapłan nie może się bać

Życie księdza stawia przed nim różne wyzwania. Są sytuacje, gdy ksiądz musi milczeć, bo wiąże go tajemnica. Są wreszcie sytuacje, kiedy musi mówić i napominać, aby Tajemnicy bronić. Nie ulega jednak wątpliwości, że ksiądz nie może unikać odpowiedzialności za bycie księdzem. Bardzo łatwo jest udawać księdza, dużo trudniej jest nim być!

Pierwsze lata bycia księdzem utwierdziły mnie w przekonaniu, że w posłudze kapłańskiej ksiądz narażony jest na letniość, która cicho i niepostrzeżenie może wkraść się w jego życie. Nie chodzi tu nawet o kwestię modlitwy, głoszenia Słowa czy wypełniania obowiązków duszpasterskich. Letniość wcale nie musi oznaczać ich zaniedbywania, chociaż często się w nich przejawia. Letniość kapłana uderza przede wszystkim w jego wiarę i jest w tym wszystkim jakaś szatańska przebiegłość. Jeżeli kapłan przestaje wierzyć w to, co robi i kim jest to, prędzej czy później, jego życie zaczyna przypominać każdy inny zawód. Nie trzeba przecież szczególnych umiejętności, żeby „nauczyć się” odprawiania Mszy, spowiadania czy głoszenia kazań. Rzecz leży gdzie indziej – nie o doskonalenie umiejętności tu chodzi. Kapłan ma przede wszystkim wierzyć w to, co robi i mieć pełną świadomość świata niewidzialnego, z którym ma utrzymywać nieustanny kontakt. W przeciwnym razie letniość jego wiary zrodzi paniczny strach, który będzie się objawiał przede wszystkim poprzez chęć przypodobania się innym. Jednocześnie lęk wprowadzi do życia wątpliwości, które nie pozwolą na pełne stawanie w prawdzie o sobie. Kapłan, który zatracił zmysł prawdy, prędzej czy później, dopuści się zdrady. Ten, który miał swoje życie złożyć w ofierze dla Chrystusa przestraszy się i ucieknie. Zostawi Chrystusa ze strachu. Czy nie przypomina to sceny ucieczki Piotra spod pałacu arcykapłana w Wielki Czwartek?

Kapłan powołany jest do odważnego i gorliwego życia. Nie może pozwolić sobie na kompromisy ze złem tylko ze względu na prześladowanie, znajomości i wygodnictwo. Ma nastawać w porę i nie w porę, być znakiem sprzeciwu i żertwą Chrystusową.

Potrzeba nam kapłanów odważnych i bezkompromisowych, którzy „nie sypną kadzidła na ołtarze innych bogów”. Potrzeba nam kapłanów świętych, którzy tylko Boga będą się bali, bo tylko On może zbawić lub potępić. Potrzeba nam kapłanów autentycznych, którzy nie udają, nie chowają się pod pozorami pobożnego i cichego życia. Potrzeba nam kapłanów świadomych swojej godności, misji i wybrania, których mowa będzie „tak, tak – nie, nie”. Potrzeba nam kapłanów Chrystusowych, którzy w gorliwości staną po stronie Chrystusa, gdy wszyscy inni będą krzyczeli: „Ukrzyżuj Go!”.