Dwa razy w tygodniu ciało wodza rewolucji W. I. Lenina poddawane jest szczegółowej inspekcji, w czasie której wszelkie ubytki i oznaki śmierci zostają przykryte grubą warstwą wosku i szlachetnego pudru. Jednak nawet to nie wystarcza wiernym towarzyszom i raz na osiemnaście miesięcy ciało przywódcy Rosji radzieckiej musi przechodzić „generalny remont”. Jest to dowód dla tysięcy komunistów i materialistów dialektycznych, że sami nie wiedzą, w co wierzą.
Co prawda sam materializm nie był wymysłem Lenina, ale można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że idea, którą głosił i zbrodnie, które popełnił miały początek w materializmie. Materializm dialektyczny w czystej formie był dziełem Marksa i Engelsa, a swoje praktyczne zastosowanie znalazł w leninizmie, stalinizmie i maoizmie. Samo słowo „diamat” nabrało niejako cech boskich, a każdy kto je poznał i wprowadzał, stawał się uczestnikiem swoistego oświecenia. Materializm miał ostatecznie rozwiązać wszystkie problemy dręczące filozofię, politykę, ekonomię i oczywiście nawet problemy zwykłego robotnika, który z materii złożony, w materię miał uwierzyć całkowicie i bez zastrzeżeń. Problem polega na tym, że materializm się nie sprawdził, ale to akurat nie było przeszkodą do jego pogłębienia i uzasadnienia. Przecież kiedy nie ma się racji, to wcale nie oznacza, że z tego braku racji tak od razu trzeba się wycofywać. Sam Leszek Kołakowski mówił, że prawdziwy materialista, używając słowa „diamat”, ma sprawić wrażenie, że używający go jest posiadaczem jakiejś szczególnej, niezawodnej, głębszej metody badania i rozumienia świata. Materializm, mimo swoich tragicznych skutków, miał się dobrze i zapomniał o swoich podstawowych założeniach. Piewcy materii stali się piewcami nieśmiertelności. Tu dochodzimy do leninowskiego mauzoleum, gdzie od dekad w pozorze nieśmiertelności utrzymywane jest ciało zbrodniarza komunistycznego. Czyż nie jest to sytuacja schizofreniczna? Materializm który głosi, że poza materią nie ma żadnego innego świata, a śmierć jest końcem życia fizycznego, sam tworzy bożka, który czeka na zmartwychwstanie. Czy nie jest to wielka kompromitacja? Materia musi się w grobie przewracać…
Ale cóż tam, komunizm i materializm z pewnością dadzą sobie radę. Nie mamy co się martwić o ich nieśmiertelność, nawet jeżeli jest gipsowa, woskowa, czy przypudrowana. Tu przecież nie chodzi o prawdę. Marks przecież sam stwierdził: Oczywiście, mogłem się skompromitować. Ale zawsze z pomocą przyjdzie odrobina dialektyki.