Po co ten blog?

Polski internet jest wyjątkowy pod wieloma względami. W porównaniu z innymi krajami nigdzie indziej nie spotkamy tylu stron, blogów i kanałów poświęconych tematyce religijnej. Co więcej, wyżej wymienione dziedziny przewyższają podobne dzieła prowadzone w innych językach. Sprawę należy postawić jasno. Polacy podjęli na poważnie próbę ewangelizacji internetu.

Przychodzi czasami moment, w którym jako autor bloga zastanawiam się nad słusznością tego typu działalności. Nie chodzi tutaj tylko o brak weny lub chwilowy kryzys pisania. Chodzi o istotę. Czy to, co robię w ogóle ma sens? Czy to, co robię podoba się Bogu?

Gdy podejmuję refleksję na ten temat, przychodzi mi na myśl duchowe prawo dzielenia, w którym niektóre przeżycia i doświadczenie Boga należy przekazać innym, jako dowód na Jego istnienie i działanie w świecie. Takie podejście do tematu nie byłoby uzasadnione, gdyby nie to, że jednostkowe doświadczenie Boga może łączyć się z innymi doświadczeniami i ostatecznie potwierdzić niezwykłość Bożego planu zbawienia.

Po drugie, pisanie bloga o tematyce religijnej ma budzić refleksję nad życiem duchowym. Żyjemy w czasach, kiedy refleksyjność staje się jedynie romantycznym mitem, bujaniem w obłokach, zanegowaniem praktycznego podejścia do życia. Nic bardziej mylnego! Autorefleksja i badanie własnego wnętrza to przecież niesamowite źródło prowadzące do Boga. Nie ma lepszego sposobu na poznanie Boga niż odkrywanie jego obecności w sobie samym (por. A. Grün, Doświadczyć Boga całym sobą, WAM 2002). Przecież prawdą jest to, co napisał Święty Paweł, że jesteśmy świątynią Ducha Świętego. Bóg uczynił sobie w nas mieszkanie i naszym zadaniem jest pogłębianie życia wewnętrznego, aby umieć dobrze odnajdywać Boga w swojej codzienności.

Wreszcie trzecim powodem do pisania jest zachęta skierowana do innych. Dzisiaj każdy może w internecie napisać to, co chce. W dobie hejtu, nienawiści, anonimowości świadczenie o Chrystusie w internecie wydaje się reakcją na zło, które rozpanoszyło się w sieci. Nie możemy się poddać! Świat wirtualny jest także światem ludzkiej działalności i przez to narażony jest na ataki złego. Powiem więcej, dzisiaj wielu ludzi pogłębia swoją duchowość na podstawie tego, co znajdzie w sieci. Dobrze by było, gdyby to, co znajdują nigdy im nie zaszkodziło. Jako katoliccy blogerzy musimy dbać o jakość przekazu i jednocześnie odnajdywać sens ewangelizacji w wirtualnej przestrzeni.

Na zakończenie zacytuję słowa Thomasa Mertona, które skłoniły mnie do napisania tego tekstu: „Jeśli będziesz pisać dla Boga, dotrzesz do wielu ludzi i sprawisz im radość” (T. Merton, Nowe ziarna kontemplacji, Kraków 2017). Oby tak właśnie było!

Inne artykuły autora

Jak poznałem św. Michała? Zaczęło się na cmentarzu

Koronka "Jezu, Ty się tym zajmij"

Litania do Ojca Dolindo Ruotolo