Po coście tu przyszli?

„Jeśli prócz tej nowiny nic więcej nie wiecie, więc po coście tu przyszli? i czego wy chcecie?” - pytał szlachtę na zaścianku Maciek nad Maćkami. Tłum jednak rady nie posłuchał. Chwycił za broń i rodową szlachtę będzie wyrzucał. Na nic się zdały reprymendy, zapewnienia. Napoleon daleko, Moskwa twardą ręką rządzi. Tłum ma swoje prawa. W przemocy znajdzie ukojenie. Soplicową szlachtę w dyby zakuje, a może i o głowę skróci. Tak miał się dokonać ostatni zajazd na Litwie. Niestety, zajazd nieudany, bo przez Moskali szybko zdławiony.

Podobny zajazd w Warszawie zorganizowano. Były tłumy i okrzyki. Farby nie zabrakło. Ktoś krzyknął idziemy, więc poszli. Ktoś kazał uciekać, więc wzięto nogi za pas. Tak tysiące, za namową kilku, na ulicę wyszły. „Sądy sądami, zakaz zakazem, wirus wirusem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie” – mówili. Mądrych rad nikt nie chciał słuchać. Jeno za broń chwycono i zaczęto księży z kościołów wyrzucać. Nie dosłownie, lecz w przenośni, bo tu przecież o ideę chodzi. Nadszedł krzywd rachunek wreszcie spłacić. Dawnych słów echo się niesie: „O, cześć wam panowie, magnaci, za naszą niewolę, kajdany, o, cześć wam książęta, hrabiowie, prałaci, za kraj nasz krwią bratnią zbryzgany”. Nad horyzontem nowa gwiazda świeci i do boju przyzywa. Bez Kościoła, tradycji i wiary nową jutrzenkę zwiastuje w czerwonym kolorze. Nic to dobrego Ojczyźnie nie przyniesie. Tylko stare demony powrócą. Ci, którzy tak wiele o krwi mówią, chyba zapomnieli ile krwi za ich ideę przelano.

Zdziwiłby się Maciek, gdyby młodzież tę zobaczył. Krzyknąłby zapewne mocno i porządek zaprowadził. Przecież nie o prawdę tutaj chodzi, lecz o demagogię. Nikt o dobru nie chce słyszeć. Tylko buntu, władzy, rejterady. Rewolucja nie ma w sobie piękna i ogłady. Krzyczą i stoją. Stoją i krzyczą. Jakby jakaś siła obca swój haniebny plan w życie wprowadziła. Słowa zatem „Pana Tadeusza” wybrzmieć muszą mocno: „Wiwat Hrabia! - krzyknęli - z nim żyć i umierać!. Szlachta zaczęła z chaty przez okna wyzierać i za Klucznikiem coraz ku drzwiom się napierać; Klucznik wyszedł, a za nim tłum przeze drzwi runął, Maciek resztę wypędził, drzwi zamknął, zasunął i przez okno wyjrzawszy, raz jeszcze rzekł: Głupi! A tymczasem się szlachta do Hrabiego kupi”.


 

Inne artykuły autora

O wymiarach ludzkiej cierpliwości

Odkryj wartość kierownictwa duchowego

Kręte drogi niewiary