Potrzebujemy radykałów

Dzisiaj słowo „radykał” używane jest jako forma obraźliwa głównie przez tych, którzy sami są radykałami. W ten sposób nazywani są ci, którzy jasno i wyraźnie deklarują swoje poglądy i bronią wartości, które dla każdego myślącego człowieka są czymś oczywistym. Względnie słowo radykał zamieniane jest na „oszołoma”, „chama” czy „fundamentalistę”. Ja natomiast stawiam tezę, że świat bardzo potrzebuje radykałów. Bez nich byłby jedynie rozpędzoną karuzelą, na której po pewnym czasie wszystkim robi się niedobrze.

Istnieje oczywiście różnica między radykałami. Są ci, którzy zostają w przyszłości świętymi i tacy, którzy w obronie własnych przekonań stracili właściwe rozeznanie i opowiedzieli się po stronie absurdu. Zresztą, każdy kto choć raz przeczytał którąś z Ewangelii w całości, musi dojść do stwierdzenia, że sam Jezus był radykałem. Poglądy i słowa, które formułował nie były obite pluszowym materiałem. Potrafił postawić sprawy tak jednoznacznie, że – używając kolokwializmu – „wszystkim szło w pięty”.

Ostatnio natrafiłem na wypowiedź byłego generała jezuitów ojca Pedro Arrupe, który właśnie o radykałach w swoim zakonie mówił następująco: „Nie wyrzucajcie radykałów. Potrzebujecie ich. Będą popełniali błędy, wpędzą was w rozmaite kłopoty, niewygodnie jest, gdy się kręcą w pobliżu, niektórzy z nich w sposób oczywisty się mylą, a inni wyraźnie mają rację. W danej chwili jednak nie wiecie, kto ma rację, a kto się myli, możecie do tego dojść dopiero z perspektywy czasu. Potrzebujemy ich, muszą być w naszym organizmie, ponieważ ich obecność utrzymuje nas przy życiu”.

Kościół potrzebuje ludzi wyraźnych, którzy „tak” mają za „tak”, a „nie” za „nie”. To, że są wśród nich radykałowie złej sprawy nie zmienia faktu, że nie zawsze jesteśmy w stanie to rozpoznać. Zrozumiała staje się wtedy Ewangelia o pszenicy i chwaście. Jednym i drugim pozwalamy wzrastać aż nadejdzie czas żniwa. Wtedy dopiero jedni pójdą do Bożego spichlerza, a drudzy spłoną w ogniu. Radykalizm w dobrej sprawie ocaleje, bo jest przejawem Bożego Ducha w człowieku.

Za myślą Ojca Arrupe wołam sam: „Potrzebujemy radykałów. Tych Bożych szaleńców, którzy powiedzą nam prawdę i, jeśli trzeba, zdzielą nas porządnie rózgą!”.