Podstawowym twierdzeniem chrześcijaństwa jest to, że Bóg jest miłością. Żydzi i muzułmanie powiedzieliby, że: „Bóg kocha. Bóg kocha świat i każdego człowieka”. Wydaje się to tożsame z pojęciem głoszonym przez chrześcijaństwo, ale różnica w naszym mówieniu o Bogu polega na tym, że miłość nie jest tylko tym, co Bóg robi, ale że Bóg jest miłością.
To twierdzenie stanowi podstawę nauki o Trójcy Świętej. Chesterton powiedział, że mamy problem z doktryną o Trójcy Świętej, gdyż wydaje się ona nam pojęciem średniowiecznym i nie do końca jasnym, ale wszyscy jednocześnie z entuzjazmem przyjmują prawdę o tym, że Bóg jest miłością, a przecież oba te twierdzenia są tak naprawdę jednym i tym samym. Skoro mówimy o tym, że Bóg jest miłością to mamy na myśli, że jest: Osoba kochająca (Bóg Ojciec), Osoba kochana (Syn Boży) i Miłość, którą siebie nawzajem darzą (Duch Święty).
Inspirujące w tym kontekście jest też to, że w tej relacji jest także miejsce dla nas. Uczestniczenie w życiu Trójcy to podjęcie wyzwania miłości. Otwarcia się na to, że Bóg jest kochającym i kochanym. Zaufaniu miłości, która otacza wszystkie Osoby Trójcy i mnie samego. Miłości, która w Bogu jest doskonała, otwarta, nieskończona i pozbawiona wszystkiego tego, czym może być ludzka miłość. W tym sensie dogmat o Trójcy Świętej wydaje się nam bliższy i bardziej zrozumiały.
Na podstawie:
R. Barron, What is the Trinity?, Los Angeles 2009.