Rękawka  2023 (1)

Odbywa się od wieków tradycyjnie we wtorek po świętach wielkanocnych, ale od jakiegoś czasu w dwóch miejscach. Obydwa znajdują się w Podgórzu i są oddzielone od siebie głębokim, szerokim przekopem, wykonanym w celach komunikacyjnych najpierw przez Austriaków (linia kolejowa), potem przez Niemców w czasie II wojny światowej i na koniec przez polskich drogowców w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku (kluczowa miejska arteria komunikacyjna).

To „rozcięcie” jednorodnej niegdyś struktury przestrzennej częściowo niweluje niedawno uruchomiona kładka rowerowo-piesza – przerzucona ponad arteriami, genialnie wkomponowana w otoczenie, ułatwiająca komunikację i logicznie porządkująca lokalne trasy turystyczne. Zadanie dla autora tego tekstu jest niby proste: opisać Kopiec Krakusa, kościółek św. Benedykta i powiedzieć o co biega w tej całej Rękawce, a wszystko to ma być podane krótko, lekko i dla osób niekoniecznie zorientowanych, jak niezwykłą przestrzenią urbanistyczną i duchową jest dawne Królewskie Miasto Podgórze, a obecnie dzielnica Krakowa. Najtrudniej będzie z tą lapidarnością, bo mimo wszystko najważniejsze wiadomości muszą wybrzmieć, aczkolwiek podane zostaną w sposób możliwie skondensowany.

 

Kopiec Krakusa

Jest pierwszym w Krakowie i okolicy obiektem zbudowanym przez ludzi i zarazem najbardziej tajemniczym. Najstarszy zapis legendy o Kopcu Krakusa jako grobowcu księcia Kraka przekazał Jan Długosz – w Rocznikach czytamy o dwóch synach Kraka wznoszących „w sposób sztuczny i przemyślny nadsypując piaskiem szczyt góry”, by z tej wysokości panować mógł symbolicznie nad wszystkimi dookoła wzniesieniami[1]. Zacznijmy od samego władcy, któremu kopiec jest dedykowany i być może – tu zdania są podzielone i nie wszyscy zgadzają się z Długoszem – jest jego prawdziwą lub symboliczną mogiłą. Argumentem przemawiającym za mogiłą są fragmenty komór grobowych odnalezionych przez archeologów w podobnych kopcach rozsianych na terenie całej Europy. Dużo kopców odnajdziemy także w Polsce, aczkolwiek żaden z nich rozmiarami nie dorównuje Kopcowi Krakusa i bliźniaczemu Kopcowi Wandy. Te dwa kolosy dobrze świadczą o umiejętnościach technicznych budowniczych, o solidności i doświadczeniu w wykonywaniu tego typu konstrukcji ziemnych, o doskonałej organizacji i planowaniu. Niemożliwe, aby poddani usypali tak trwałą budowlę – jak chce jedna z legend – nosząc ziemię w rękawach, chyba że dotyczyło to ostatniego i niejako symbolicznego etapu pracy. O ile dwa nowożytne krakowskie kopce (Kościuszki i Piłsudskiego) nieustannie wołają o reparacje i poprawki, to Krakus i Wanda od wczesnych wieków średnich niezłomnie w dobrej kondycji trwają.  

Kopiec Kraka (Krakusa) znajduje się na Górze Lasoty w Krzemionkach, skąd rozlega się piękna panorama. Posiada 16 metrów wysokości i 60 metrów średnicy u podstawy. W linii powietrznej dzieli go 600 metrów od kościółka świętego Benedykta i przejście między tymi dwoma, bardzo ze sobą związanymi punktami polegało na podejściu po wspinającym się zboczu. Kopiec stanowi zagadkę, gdyż do dziś nie wiadomo do końca czyja to mogiła. Jedno jest pewne – obiekt ten służył do celów kultowych. Do XI wieku na jego szczycie rósł dąb, który był świętym drzewem u pogan. Wraz z wprowadzeniem do Krakowa chrześcijaństwa dąb ten został ścięty i liczył wówczas około 300 lat lub nieco więcej (wiek ściętego drzewa ocenił na podstawie szczegółowych oględzin potężnych korzeni sięgających do sześciu metrów głębokości wybitny specjalista w zakresie dendrologii i botaniki prof. Władysław Szeffer). Istnienie świętych dębów sadzonych na mogiłach wybitnych władców i wodzów wśród plemion słowiańskich pobrzmiewa w wielu przekazach legendarnych i folklorystycznych[2]. W latach 1934-1937 przeprowadzono tu badania archeologiczne z inicjatywy popularnego przed wojną „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”. Pracami kierował doświadczony archeolog Józef Żurowski, a po jego śmierci Roman Jakimowicz. Wśród różnych wykopalisk znalazł się wówczas fragment uprzęży końskiej (brąz) z VIII wieku po Chr. oraz wspomniane korzenie drzewa z tegoż okresu. Nie odnaleziono kości ludzkich, tym samym nie potwierdzono hipotezy o funkcji Kopca jako kurhanu władcy. Zbadano jednak zaledwie 4% wnętrza. Ustalono w przybliżeniu czas sypania obiektu na  VII-VIII wiek po Chr. Rozpoznano technikę budowy: pal osadzony w stercie kamieni stanowiące trzon, promieniście rozchodzące się płotki przytrzymujące konstrukcję. W wieku XVI na szczycie Kopca znajdowała się okrągła kapliczka-strażnica (znana z licznych drzeworytów i grafik tzw. Biała Wieża), nakryta charakterystycznym szpiczastym dachem. Musiała ona zostać przebudowana, bo na grafikach późniejszych jest budowlą o kształcie kwadratowym. Istniała jeszcze w połowie XIX wieku, o czym zaświadcza popularna litografia wydana nakładem Piotra Zajączkowskiego Uczczenie pamięci poległych Polaków w roku 1846. Wkrótce później zainstalowano na wierzchołku znak geodezyjny (punkt wysokościowy) oraz drewnianą wieżę triangulacyjną, widoczną jeszcze na fotografiach wykonanych w latach trzydziestych XX wieku).

Wracając jeszcze raz do pochodzenia Kopca, obecnie najwięcej zwolenników posiada hipoteza o usypaniu tego monumentalnego obiektu ziemnego w VII-VIII wieku przez plemiona słowiańskie, jak pisze Andrzej Żaki, „może praserbskie lub prachorwackie”, które przed dotarciem na Bałkany zaliczyły w swojej wędrówce ludów pobyt nad Górną Wisłą. Niebagatelnymi argumentami są znaleziona tu wspomniane przedmioty: sprzączka awarska oraz korzeń dębu zasadzonego na szczycie. Według archeologa Leszka Pawła Słupeckiego wszystko wskazuje na to, że kopiec rzeczywiście jest mogiłą władcy i jawi się jako centralna część nieistniejącego już  cmentarzyska kurhanowego. Z braku miejsca nie omówię tutaj innych hipotez o pochodzeniu kopca – celtyckiej, scytyjskiej, huńskiej, nordyckiej.

Nieodnalezienie spodziewanej mogiły Kraka we wspomnianych badaniach przedwojennych spowodowało powszechne rozczarowanie osób sekundujących przedsięwzięciu popularnego „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”. Trochę to dziwi, bo powszechne było w ówczesnych kulturach plemiennych całopalenie i grzebanie spopielonych szczątków w naczyniach – w tym konkretnym przypadku umiejscowionych zapewne w sferze szczytowej kurhanu, np. złożonej w jamie wykopanej w nasypie lub na specjalnym kamiennym podwyższeniu. Trudno było oczekiwać, że po tylu latach i ingerencjach na szczycie kopca (dąb, kaplica, przyrząd triangulacyjny do pomiarów geodezyjnych, jeden przynajmniej wkop w celach rabunkowych) pozostaną ślady pochówku całopalnego. Nawet jeżeli śladowe resztki tego pochówku ciałopalnego ostały się, to badania przedwojenne po prostu nie natrafiły na nie.

Czyż ma to jednak aż tak duże znaczenie, kto usypał Kopiec Krakusa – Słowianie, Wiślanie, Scytowie, Hunowie, Celtowie, czy Wikingowie?  Istotniejsze wydaje się to, iż tajemniczy budowniczowie pozostawili nam w swojej spuściźnie perfekcyjne dzieło, wynikające z głębokiej potrzeby duchowej i świadczące o ich umiejętnościach technicznych. Już z tego powodu należy im się nasza dobra pamięć oraz troska o trwanie dzieła ich rąk i umysłów. Jakże piękną notatkę o tej najwybitniejszej nie tylko podgórskiej budowli sporządził w roku 1811 Julian Ursyn Niemcewicz: „…prosty Krakusa Kopiec trwa nienaruszony, tak świeży, jak gdyby dziś usypany i zieloną darnią był okryty”[3].

Jest to bez wątpienia miejsce na wskroś mistyczne i dobrane kongenialnie, nie tylko za sprawą zapierających dech w piersiach panoram, aż po grzebień Tatr. Sacrum i charyzmatyczność tego najbardziej niezwykłego zakątka Podgórzu odczuwa każdy obdarzony minimalną wrażliwością duchową. Od roku 2003 poczynając Stowarzyszenie Podgórze.pl organizuje w dniu przesilenia letniego (21 czerwca) obserwację wschodu Słońca, które około 4.30 rano „wyłania się” dokładnie ponad odległym o 9 km Kopcem Wandy. I na koniec jeszcze jedna dobra wiadomość. W roku 2012 miała miejsce rewitalizacja najbliższej okolicy Kopca Krakusa, dokonana na zlecenie władz miasta. Objęła one studia oraz badania geologiczno-archeologiczne i architektoniczno-konserwatorskie, a także szereg działań praktycznych: remont dróg, ścieżek i schodów, instalacja oświetlenia, oznakowanie, ścieżki edukacyjne oraz fragmentaryczna rekonstrukcja fundamentów zburzonego fortu austriackiego.

Mattheus Merian, Sztych z panoramą Krakowa (ok. 1640 roku). W tle Kopiec Krakusa z „wieżą obserwacyjną”, a po lewej kościółek św. Benedykta. Wybrałem tę grafikę w wersji monochromatycznej, bo świetnie widać na niej, że kopiec i kościółek są ze sobą powiązane i w koncepcji twórców lub inspiratorów tego kompleksu (wiele wskazuje na benedyktynów rezydujących już przed rokiem 1000 na Wawelu) miały on pełnić rolę strażnicy (przede wszystkim duchowej) ochraniającej położony w dole Kraków. O inwencji benedyktyńskiej świadczy już samo wezwanie, wszak św. Benedykt z Nursji (480-537) to założyciel tego arcyważnego i potężnego zgromadzenia zakonnego, które przyjęło na siebie zadanie ewangelizacji i chrystianizacji narodów europejskich. Jest to swego rodzaju odejście od panującej wówczas reguły budowania na przedchrześcijańskich wzgórzach kultowych kaplic lub świątyń  michalickich (św. Michał jako pogromca mocy piekielnych), jak miało to miejsce w przypadku pierwszej rotundy na krakowskiej Skałce. Podręcznikowym przykładem takiego postępowania są liczne Michalesbergi umieszczane na wzniesieniach dedykowanych germańskiemu Wotanowi. Niestety, nie ma tu miejsca aby rozwinąć ten fascynujący temat.       

 

[1] Jan Długosz, Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, Księga 1-2, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1960, s. 190.

[2] Joanna Tomicka, Ryszard Tomicki, Drzewo życia. Ludowa wizja świata i człowieka, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1975.

[3] Julian Ursyn Niemcewicz, Podróże historyczne po ziemiach polskich między rokiem 1811 a 1828 odbyte, A. Franck, B.M. Wolf, Paryż-Petersburg 1858, s. 70.

Inne artykuły autora

Pieśń słoneczna albo pochwała stworzeń (II)

Biedaczyna z Asyżu i Pieśń słoneczna (I)