Ścigając horyzont

Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi (Kol 3, 1-2).

Obserwacja świata przynosi znakomity materiał do rozważań, a przy okazji wiele radości. To właśnie dlatego tak chętnie sięgamy po aparat, aby uchwycić niezwykłe momenty z wakacji, ulubione danie, czy piękne krajobrazy. Nasze poczucie piękna i otwartej przestrzeni powoduje, że lubimy na zdjęciach umieszczać romantyczne figury nieskończoności (ocean, przestworza, step, góry). Wyraża się w tym pragnienie poszukiwania tego, co umyka naszym zmysłom i samemu rozumowi. Do głosu dochodzą uczucia i to, co nazywamy „sercem”. Jedną z rzeczy, która nie daje się nam „złapać” jest horyzont. To właśnie dlatego stał się on przedmiotem mojej refleksji.

Horyzont to teoretyczny okrąg lub linia, gdzie niebo spotyka się z ziemią. Rzecz widziana na horyzoncie oznacza, że coś znajduje się na krańcach naszego postrzegania. Horyzont fascynuje, pociąga, skupia uwagę, a jednocześnie budzi niepokój. Zachęca, aby sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga. Człowiek chciałby być tam gdzie leży horyzont, bo wierzy że jest to miejsce niezwykłe i za którym ukrywa się nowy świat, nowa przestrzeń, nieznana krawędź spotkania dwóch rzeczywistości. Nikt nigdy nie dogonił horyzontu, a jednak z innej perspektywy wszyscy znajdujemy się na krawędzi jakiegoś horyzontu. Spotykają się w nas dwie strefy, które tworzą nas samych: ciało i duch. To najbardziej niepokojący horyzont, który tworzy napięcie i jednocześnie staje się miejscem działania łaski Bożej.

Ściganie horyzontu przypomina podróż duchową, którą podejmuje każdy zakochany w Bogu i Jego dziele. Święty Paweł zachęca, żeby obierać cel, który jest w górze (por. Kol 3, 2). Ten nieuchwytny duchowy horyzont ma nas prowadzić do Chrystusa, który łączy niebo z ziemią, człowieczeństwo z bóstwem,  sprawy ludzkie ze sprawami boskimi. Życie duchowe oznacza pogoń w nieznane, gdzie podstawowe pojęcia „ziemskiego świata” stają się nieaktualne. Doświadczamy wtedy pragnienia podążania za tym, co wydaje się tylko teoretyczne, a jednak daje się wyraźnie odczuć i przeżywać. Życie wpatrzone tylko w ziemię i pozbawione horyzontu staje się jałowe, odarte z nadprzyrodzoności, a ostatecznie przynosi powolne obumieranie.

Każdy kto zrozumie, że żyjemy na krawędzi horyzontu będzie chciał przeżywać fascynującą przygodę, którą nazywamy życiem duchowym. To właśnie tam ma miejsce Spotkanie, w czasie którego rozumiemy, że im bliżej jesteśmy tym dalej sięga horyzont.

Inne artykuły autora

Jak poznałem św. Michała? Zaczęło się na cmentarzu

Koronka "Jezu, Ty się tym zajmij"

Litania do Ojca Dolindo Ruotolo