Życie podsuwa czasami zupełnie nieoczekiwane inspiracje, które zmieniają nasze postrzeganie świata. Tak też było ostatnim razem, gdy odmawiałem brewiarz z małej książeczki zawierającej średniowieczne ryciny ze scenami biblijnymi. Na jednej z nich przedstawiona była scena ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu. Po ogłoszeniu dekretu przez Heroda życie Jezusa i Jego Matki znalazło się w niebezpieczeństwie, co rysownik przedstawił jako pospieszną wędrówkę na osiołku prowadzonego przez Józefa. Nie byłoby w tym rysunku niczego niezwykłego gdyby nie jeden szczegół. W rogu małego obrazka dostrzec można trzy drapieżne wilcze łby, które z rozdziawionymi paszczami czyhają na to, aby zaatakować podróżujących. Józef zapatrzony w Maryję i Jezusa, nawet nie spogląda w stronę wilków, ale odgania je laską pasterską.
Bardzo spodobał mi się ten obraz. Stanowi on bowiem wyrażenie ważnej prawdy o roli mężczyzny w świecie. Chodzi mi o (będące częścią męskiej natury) stawanie w obranie słabszych. Nie jest to jednak, jakby się mogło wydawać, rzecz zupełnie oczywista w dzisiejszym świecie. Często spotykamy mężczyzn, którzy postępują w odwrotny sposób. Słabsi stają się dla nich okazją do prześladowania, agresji i rozładowania sił. Postawa Józefa wyraża natomiast najpełniej powołanie mężczyzny do troski o tych, którzy potrzebują męskiej pomocy. Tu nie chodzi o własne ambicje, o pokazanie że jestem „macho”, ale o zewnętrzne wyrażenie tego, kim naprawdę jest mężczyzna. Nic nie daje bowiem mężczyźnie takiego pocieszenia jak świadomość, że może żyć dla innych i otaczać opieką tych, których kocha. Pobrzmiewa w tym echo opisu stworzenia człowieka, gdy Adam nie mógł sobie poradzić z samotnością i Bóg stworzył dla niego kobietę, którą pokochał i obdarzył szacunkiem.
Dzisiaj obrona przed złem słabszych i pokrzywdzonych wydaje się również bardzo aktualna. Bezbronność ludzi dobrych powinna skłaniać mężczyzn do podejmowania konkretnych działań, dzięki którym wprowadzą ład i porządek. Pokonywanie własnego strachu w imię miłości wyrabia w mężczyźnie cnotę, którą chrześcijaństwo nazywa męstwem (łac. fortitudo). To dzięki niej człowiek zdolny jest do pokonywania przeciwności w walce ze złem w imię wyższych wartości. Niedoścignionym wzorem właśnie takiej postawy jest św. Józef, który „jako mąż sprawiedliwy” odważnie strzegł tajemnicy Wcielenia (por. Msza wotywna o św. Józefie).