Kiedy zapytano Tomasza Mertona, wielkiego mistrza życia duchowego, o to, kim jest Bóg, odpowiedział bez żadnego wahania w głosie: „Miłosierdzie w miłosierdziu w miłosierdziu” (ang. Mercy within mercy within mercy). Moim zdaniem czas przygotowania do Wielkanocy, to także czas miłosierdzia. Bez niego nie damy rady owocnie przygotować się na spotkanie ze Zmartwychwstałym.
Kiedy rozpoczynamy nasze wielkopostne zmagania, musimy szukać jakichś wzorów – osób, które na własnej skórze doświadczyły działania miłości miłosiernej. Najlepiej zwrócić się do tych, którzy już odeszli z tego świata, ale zostawili po sobie niezatarty ślad. Święci i ich życie to świetna inspiracja na czas Wielkiego Postu, zwłaszcza, że kluczem historii duchowości jest fakt, że każdy święty miał jakąś przeszłość, ale też każdy grzesznik ma jakąś przyszłość (por. św. Paweł, bł. Charles de Foucauld i wielu, wielu innych). Również my mamy pewien bagaż, który może być dowodem na to, jak wielkie jest miłosierdzie Boże. Być może nawet pamiętamy moment naszego nawrócenia. Z całą pewnością doświadczyliśmy wtedy bliskości Miłosiernego. Dzisiaj, kiedy czytania przygotowane na Wielki Post poruszają temat grzechu i niewierności, warto też zatrzymać się nad własną słabością i grzechem i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zaprosić Boga z Jego miłosierdziem do naszego życia.
Bardzo lubię, kiedy porównuje się miłosierdzie Boże do oleju, który spływa na głowę człowieka. Olej sam w sobie jest w Kościele niezwykle ważnym symbolem i zarówno w sakramencie chrztu, jak i w sakramencie kapłaństwa, symbolicznie zaznacza Bożą obecność w człowieku. Ociekające olejem ręce lub czoło są znakiem obfitości Bożej łaski, która jest w tym momencie udzielana. Miłosierdzie jest jak olej, jak balsam, który koi i łagodzi to, co zbolałe. Przynosi ulgę w cierpieniu i zabezpiecza na przyszłość. Kiedy czujemy się pokiereszowani naszymi grzechami, kiedy nosimy w sobie bagaż z ran i krzywd, musimy prosić o ten olej – olej miłosierdzia. Tylko dzięki niemu możemy otrzymać pełne uzdrowienie. Bez niego skończylibyśmy jak porzucony na skraju drogi wędrowiec pobity przez zbójców i zignorowany przez innych.
PS Jeżeli ktoś watpi, że Wielki Post to czas miłosierdzia, to wystarczy spojrzeć na wydłużające się z każdym dniem kolejki do konfesjonałów.