Nie osądzaj siebie i innych - 4 września

(1 Kor 4, 1-5) Niech uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny. Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamysły serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.

Porozmawiajmy dzisiaj o takim powszechnym zjawisku, które nazywa się SĄDZENIEM lub OSĄDEM.

Postawmy sobie parę pytań.

Gdzie tkwi powód osądzania innych?

Dlaczego to zjawisko jest tak powszechne wśród chrześcijan?

Co zrobić, aby uwolnić się od złych osądów ludzkich?

 

1.Osądzanie często wypływa na tle prymitywnego dowartościowania siebie.

Walczymy sami z naszymi kompleksami i słabościami i trudno nam się pogodzić z porażkami na tym tle. Stąd przychodzi pokusa pójścia na skróty i łatwiznę. Przecież inni też sobie nie dają rady z wieloma własnymi wadami.

 I co robimy? Szukamy u innych złych cech.

Wytykamy ich błędy. Po co? Żeby na chwile lepiej się poczuć i siebie usprawiedliwić z naszych kompleksów czy braków.

 

2. Porównywanie się z innymi, to następny powód osądzania innych.

Ponieważ nam trudno zaakceptować siebie w naszych słabościach, zaczynamy porównywać siebie z innymi. W trakcie porównywania się zawsze natrafimy na osoby lepsze od nas i wówczas czynimy ich konkurentami i przeciwnikami.

W stosunku do osób gorszych pod pewnymi względami w naszym mniemaniu, chcemy względem nich poczuć „wyższość” i zaczynamy ich poniżać złą oceną.

 

3. Trudność w stawaniu w prawdzie wobec samego siebie, również może stać się przyczyną osądzania innych.

Przypuśćmy, że zrobiliśmy z powodu braku roztropności zamieszanie wokół jakieś sprawy, i trudno nam się teraz do tego przyznać, a nie ma jak się z tego wycofać. Przeszkadza nam w tym: duma własna, wstyd, wejście na piedestał „doskonałości”, czasami własnej „świętości”, czy sprawiedliwości i trudno nam teraz z tego „piedestału” zejść z godnością, przepraszając innych.

Co robimy? Zaczynamy się tłumaczyć, że w tej sprawie to tak właściwie inni są winni i zaczynamy ich osądzać.

 

4.  Klasyczną przyczyną osądzania jest zazdrość o coś lub o kogoś.

Osądzamy, gdy jesteśmy zazdrośni  o osobę, zaborczy o relacje z nią, czy zazdrośni oto co posiada, a czego my nie mamy.

Przedmiotem zazdrości mogą być również pozytywne cechy charakteru jakieś osoby: jej inteligencja, sposób bycia, to że jest lubiana i akceptowana w danym środowisku.

Związku z tym osądza się to, co ona posiada, z kim jest zaprzyjaźniona lub w jakich kręgach się obraca. Celem osądzania wówczas jest upokorzenie danej osoby lub walka o własna pozycję z jednoczesnym przekreślaniem, czy podważaniem autorytetu innych.

Poza tym zazdrość, a co za tym idzie osąd, dotyczyć może: czyjegoś wyglądu, posiadanego majątku, pozycji itp.

 

Co zrobić, aby nie osądzać?

Św. Paweł uczy nas trzech „kroków” właściwego podejście do sprawy osądu.

1.            Aby się ludziom podobać.

„Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę.”(1 Kor 4,3).

Apostoł najpierw uczy nas, abyśmy sami uwolnili się od osądów ludzkich i stanęli ponad to wszystko, co inni myślą i sądzą o nas.

Ile nieraz robimy rzeczy, czy przyjmujemy różne postawy, aby tylko ludziom się dobrze pokazać lub im się spodobać.

 I po co ta gra? Zapytamy.

Najlepiej być sobą. To wszyscy wiemy. A zarazem najtrudniej być sobą, bo „grać” potrafimy wszyscy, do czasu, aż się tym sami zmęczymy.

Cóż, te osądy w nas mają swoje źródło często w przeszłości. Ile osądów potrafiliśmy otrzymać od swoich rodziców będąc dziećmi?

Na szczęście coraz więcej z ust rodziców słyszymy słowa: „Jestem dumny z ciebie synu”, „cieszę się twoim osiągnięciem”, „bardzo dobre ciasto upiekłaś córko”.

Wbrew pozorom, nie jest tak łatwo rodzic dobro!!!

Wyrazić o kimś dobrą opinię wymaga od nas przekroczenia siebie: naszych zranień, czyiś złych opinii o nas, zobaczenia w kimś dobra pomimo jego wad itd.

2. Nie osądzam siebie.  

„ Nawet sam siebie nie sądzę . Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią”– mówi św. Paweł.(1 Kor 4,4)

Te słowa św. Pawła: „ Nawet sam siebie nie sądzę”, na pierwszy rzut oka brzmią wręcz awangardowo, ale tak nie jest, ponieważ odnoszą się do badania własnego sumienia.

Św. Paweł uczy nas właściwego osądzania siebie.

Najpierw Apostoł wskazuje na odniesienie się do własnego sumienia. Jakby chciał powiedzieć: idź do spowiedzi i skonfrontuj swoje myślenie z Bożymi przykazaniami i z Ewangelią. Jeżeli przed Panem okaże się twoje sumienie „czyste”, to niech pokój wróci do ciebie!

A jeżeli spowiednik wykaże ci błąd w twoim postępowaniu, przyjmij to w pokorze i nawróć się.

Warto, więc znaleźć dobrego spowiednika dla kształtowania w sobie dobrego sumienia.

Tym dobrym „spowiednikiem” może być też dla ciebie:  dobry przyjaciel mówiący ci prawdę, żona przyjaciel, czy mąż przyjaciel!

 

3. Każdy otrzyma pochwałę.

„Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.”(1 Kor 4,5).

W tym fragmencie św. Paweł przestrzega nas przed przedwczesnym osądzaniem innych.

Dlaczego to czyni?

Ponieważ często nie znamy intencji działania człowieka. Wiemy to po własnym działaniu. Czasami sami robimy coś w dobrej wierze, a wychodzi nam nie tak, jak pragnęliśmy.

 

Zauważmy końcowe pozytywne podsumowania św. Pawła:

„Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę”.

Jeżeli Bóg, który ma prawo osądzania naszych czynów, dopiero na końcu naszego życia udzieli nam pochwały lub nagany, to my kim jesteśmy, aby innym wytykać cały czas błędy i ich osądzać?

Dlatego św. Jakub mocno powstrzyma nasz język przed osądzaniem:

„ Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś sądzisz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią.  Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś sądził bliźniego?(Jk 4,11-12).

Pomyśl, więc zanim kogoś osądzisz, ile Bóg mnie i tobie wybacza słabości i okazuje miłosierdzia, chociaż mógłby być Sędzią moich czynów.

Wybacz więc sobie i innym, chciej zapomnieć, bo i ty byś nie chciał, aby ktoś pamiętał twoje złe czyny. Urazy mamy chętnie darować, bo to czyn miłosierdzia.

Z osobami, które cię zranili lub ty zraniłaś/łeś rozmawiaj, chciej wyjaśnić sprawę, o ile jest to możliwe.

Czasami jednak trzeba wykazać dla dobra kogoś jego błąd, brak rozwagi, a nawet udzielić napomnienia. Czyńmy to wówczas z miłością i łagodnością.

W stosunku do siebie, nie pobłażaj i bądź wymagający.

A chcąc wytykać innym błędy, zacznij od siebie, zobaczysz, jakie to nie jest przyjemne.

Przypomnijmy na koniec „złotą zasadę” Pana Jezusa:

„Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.” (Mt 7, 12). Amen!

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy