Przyjechali z daleka i ożywili parafię. Śpiewali kolędy i winszowali. Jednych pociągnęli do śpiewu, drugich do wzruszenia, co było widać na wielu twarzach. Tak było na Trzech Króli w michalickiej parafii w Markach. A wszystko za sprawą górali żywieckich.
Uroczystość Objawienia Pańskiego w parafii św. Andrzeja Boboli była okazją do niezwykłego spotkania z gwarą i muzyką górali żywieckich. Ubrani w regionalne stroje, z uśmiechem na twarzy i z instrumentem w rękach – taki obraz zostanie na długo w pamięci parafian. A w uszach zostały kolędy w ich wykonaniu. I to nie tylko te tradycyjne, które wszyscy znamy, ale i takie, które przenosiły do gór, bo w domach góralskich je można usłyszeć.
Nie brakło życzeń i winszowania. Oto tylko krótki ich fragment w gwarze góralskiej: „Na scyńście, na zdrowie na tyn nowy rok, co by wos nie bolała głowa ani bok. Cobyście mieli pełne obory i pełne pudła, co by wom gaździnka przy piecu nie schudła. Coby się chlebek na ziarynkach spieroł, coby się poza granicami nikt nie poniewieroł. Cobyście zonecki mieli grzecne jako janiołecki, a dzieci jak klusecki. Tak to Boze dej. Amen”.