Nabożeństwu Fatimskiemu w pierwszą sobotę czerwca przewodniczyli czterej michaliccy neoprezbiterzy, którzy przed dwoma tygodniami otrzymali święcenia kapłańskie.
Pierwsza sobota czerwca. Wieczór był piękny i ciepły, ponad dwadzieścia stopni. Pośród rozciągniętych jak wata białych chmur, słońce bez trudu znajdowało drogę na ziemię. Obok Figury Pani Fatimskiej, niesionej do polowego ołtarza, szli czterej młodzi kapłani – tegoroczni neoprezbiterzy Zgromadzenia św. Michała Archanioła. Razem z nimi trzej starsi współbracia, a wśród nich ekonom i radca generalny ks. Jerzy Sosiński.
Punktualnie o 19.00 rozpoczęła się Msza święta, transmitowana przez archidiecezjalne Radio i Telewizję FARA. Wszystkich powitał na początku ks. Jan Seremak, rektor tutejszego sanktuarium, szczególnie serdeczne słowa adresując do młodych kapłanów. Za chwilę dzieci, wspierane bliskością rodziców, podeszły do nich z kwiatami. Bo pokutne czuwanie w czerwcu od wielu lat poświęcone jest ufnemu wołaniu do Boga o nowe powołania, za dzieci i młodzież oraz o świętość rodzin.
Niecodzienna była homilia, ponieważ wygłosili ją wszyscy czterej nowo wyświęceni kapłani.
Ks. Emil Kurek mówił o różańcu, przez który Maryja delikatnie zapukała do jego serca: – Gdy w Tatrach znajdujemy szlak, który jest śliski i wędrówka staje się coraz cięższa, gdzieś z boku powinien być łańcuch, którego można się uchwycić i który pomoże iść dalej. Dla nas takim łańcuchem jest… różaniec. Gdy drogi życia zakonnego stają się śliskie, ciągnie je ku jakiejś pokrętności, to wtedy różaniec pomaga jest prostować. I za to chciałbym Ci, Najświętsza Matko, z serca podziękować.
– Matko Najświętsza, moje narodziny były prawdziwym cudem – wyznał ks. Paweł Raś. – Jestem upragnionym dzieckiem swoich rodziców, którzy usłyszeli z ust lekarza wyrok wydany na mnie. Lekarz sugerował im przeprowadzenie aborcji ze względu na problemy zdrowotne, jakie przechodziła mama będąc w stanie błogosławionym. Moim rodzice postanowili wszystko zawierzyć Tobie, Niepokalana, i – jak się okazało – urodziłem się bez żadnych przeszkód, cały i zdrowy. Matko Najświętsza, pragnę dziś zawierzyć Ci moje kapłaństwo.
Wieloma pozdrowienia obsypał Maryję pochodzący z Pruchnika ks. Marcin Kuźniar. – Kiedy oglądam się za siebie i patrzę na drogę powołanie, to dostrzegam jak w sposób tajemniczy i niezwykły towarzyszyła mi zawsze Matka Najświętsza. Pani Jodłowiecka i Tuligłowska, Kalwaryjska i Ta z Miejsca Piastowego, Fatimska i Jasnogórska Czarna Madonna. – Od samego początku miałem w sercu pragnienie, by na prymicyjnym obrazku – jeśli tylko Bóg pozwoli mi zostać kapłanem – umieścić słowa z Kany Galilejskiej: „Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Ty, Maryjo, prowadzisz nas zawsze do Jezusa, a ja jestem tylko nieudolnym tego świadectwem. Dziękuję Ci.
Homilię zakończył ks. Adrian Brudniak: – Usłyszałem kiedyś zarzut: „Jesteś zbyt maryjny”. Odpowiedziałem: „Jakże mogę nie być maryjny, skoro wychowałem się w cieniu klasztoru leżajskiego”. Jak mogę się nie zawierzyć Tej, którą od dzieciństwa pokochałem? Tak więc dwa dni po święceniach pojechałem do bazyliki w Leżajsku, odprawiłem Mszę świętą i przed obrazem Matki Bożej powiedziałem: „Chciałaś mnie za kapłana, to teraz mnie pilnuj i wstawiaj się za mną”.
Procesja z darami niesionymi przez dziewczęta z Katolickiej Placówki Wychowawczej „Nasz dom”, prowadzonej przez siostry michalitki w Miejscu Piastowym, piękny śpiew zespołu Credo, rozmodlone twarze setek wiernych przybyłych na modlitwę – to wszystko tworzyło duchową scenerię zstępowania do nas Chrystusa podczas liturgii eucharystycznej. A Maryja cały czas uśmiechała się delikatnie, spoglądając z Figury na zebrane dzieci.
Po Mszy świętej odmówiliśmy drugą część różańca i wyruszyliśmy w procesji światła, przetykając litanijne wezwania głośnym: „Ave, ave Maryja!”.
Na zakończenie nasi neoprezbiterzy udzielili indywidualnego błogosławieństwa i obdarowali wszystkich pamiątkowymi obrazkami. Dziękujemy wam, drodzy młodzi kapłani, za to niezapomniane przeżycie, za wasze słowa i świadectwo. Pozostańcie zawsze w bezpiecznych rękach Matki!