Czy średniowiecze to coś złego?

Każdy, kto choć raz opublikował jakiś tekst na temat wiary, Kościoła lub chrześcijańskiego postrzegania rzeczywistości, spotkał się z określeniem: „średniowiecze”. Jest to wyrażenie, w którym lubują się znani krytycy chrześcijańskiego świata, a katolicyzmu w szczególności. Ma ono w oczywisty sposób obrazić to, co katolickie. Ale czy rzeczywiście średniowiecze było tak strasznym okresem w dziejach świata?

Na początku trzeba wyjaśnić dwie ważne kwestie, które dotyczą oceny historii rozumianej jako dzieje świata i ludzkości. Po pierwsze błędem metodologicznym jest ocenianie czasów dawnych przez pryzmat współczesności. To tak, jakby mieć pretensje do babci, że nie surfuje z zamiłowaniem po internecie, a przecież to banalnie proste. Kiedy posługujemy się tym typem myślenia, czasy średniowiecza wzbudzają w nas zgorszenie. Jak to możliwe, że ludzie mogli być tacy naiwni i głupi? Myślę, że średniowieczni mieszkańcy Europy, widząc nasze życie w XXI wieku, zadaliby sobie to samo pytanie. Po drugie, każda epoka historyczna budowała na zanegowaniu czasu, który ją poprzedzał. W ten sposób wieki średnie określały starożytność jako czas pogański (żeby nie powiedzieć „średniowieczny”), w którym właściwie nic dobrego się nie działo. Tak samo renesans, który rozwinął się na średniowiecznych gruzach, określał ten okres jako ciemnogród i panowanie zabobonu. Ogólne spojrzenie na historię pozwala uniknąć błędu negowania wszystkiego, co nie jest współczesne lub dopasowane do mojego myślenia.

Współcześni historycy są zgodni, że określenie średniowiecza jako najgorszego czasu w dziejach jest krzywdzące i niesprawiedliwe. Oczywiście, były w nim dziedziny, w których dokonał się pewien regres, ale każda epoka takowe problemy przeżywała. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że wieki średnie, na wielu płaszczyznach, przyczyniły się do rozwoju ludzkości. Warto tu wspomnieć o rozwoju logiki, filozofii przyrody i scholastyki. Średniowieczna precyzja myślenia zachwyca każdego, kto choć raz zajrzał do dzieł Tomasza z Akwinu. Nauka, jako dziedzina aktywności ludzkiej, przeżywa rozkwit na powstających wówczas uniwersytetach. Tworzą w tych czasach naprawdę tęgie umysły i mimo braku środków społecznego przekazu, ich sława rozchodzi się po całej Europie. Także pod względem politycznym zachodzą poważne zmiany. Rozwijają się państwa, które jeszcze do niedawna uważane były za barbarzyńskie i gorsze (chociażby Imperium Karolińskie). Architektura rozwinie skrzydła tak dalece, że do dzisiaj nikt nie przejdzie obojętnie obok gotyckiej katedry czy gotyckiego zamku. Rozwój średniowiecznej techniki przygotuje erę wielkich odkryć geograficznych i ostatnim tchnieniem wprowadzi je do nowej epoki, która jednak nie okaże średniowieczu wdzięczności. Renesans, jak obrażona córeczka, odwróci się na pięcie, i tylko słysząc słowo „średniowiecze”, wykrzywi usta i powie: „Ble!”.

Można by przytaczać tysiące innych przykładów w obronie średniowiecza i wiele mówić o tym, dlaczego nosi na sobie taką, a nie inną łatę. Pewne jest to, że nie jest to w żadnym wypadku najgorszy okres w dziejach świata. Zanim więc wyzwiesz kogoś od „średniowiecza”, zastanów się, czy nie prawisz mu komplementów.

 

Inne artykuły autora

Jak poznałem św. Michała? Zaczęło się na cmentarzu

Koronka "Jezu, Ty się tym zajmij"

Litania do Ojca Dolindo Ruotolo