Jezus przyszedł powołać ciebie - grzesznika! - 21 września

(Mt 9, 9-13) Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».

1. Jezus widzi człowieka w człowieku.

„Wychodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka…”.

Ujrzeć człowieka, brzmi to bardzo prosto.

Wielu ludzi codziennie mijamy na ulicy i z zasady nie zatrzymujemy się przy napotkanym przypadkowo człowieku, chyba, że go bardzo dobrze znamy i chcemy go pozdrowić.

Przedziwne jest patrzenie Jezusa na człowieka!

Możemy zapytać, jak Pan Jezus to robił, że w tłumie ludzi potrafi „ujrzeć” człowieka? Co więcej,  ujrzeć człowieka w jego problemie, zagubieniu...

Kiedy my widzimy człowieka w problemie, raczej szybko go mijamy. Dlaczego? Bo trzeba by było się zatrzymać, zapytać: czy mogę w czymś pomóc?

A przecież my się spieszymy, mamy jeszcze wiele ważnych spraw do zrobienia, ważniejszych zapewne od zajęcia się człowiekiem w jego problemie?!

 

2.            Jezus zatrzymuje się przy tobie.

„Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej”. (Łk 5,27).

Apostoł, św. Mateusz miał na imię wcześniej Lewi.

Pierwszy raz to imię pojawia się na kartach Starego testamentu, w ustach Lei, pierwszej żony Jakuba, która nie była przez niego kochana. Kiedy Lea po raz trzeci urodziła syna Jakubowi powiedziała sobie, że teraz mój mąż będzie do mnie przywiązany i nadała imię synowi Lewi. (Rdz 29,34).

Stąd imię Lewi, po hebrajsku oznacza „przywiązany”, a więc - nomen omen.

Do takiego właśnie człowieka, zniewolonego podchodzi Pan Jezus i zatrzymuje przy komorze celnej.

W Ewangeliach „komora celna” symbolizuje:

- nasze zamknięcie, na coś, na kogoś,

- ucieczkę w coś, co nas zniewala,

- jakieś nasze przywiązanie do złej rzeczy, od której nie mamy siły się oderwać.

Jezus widzi i nasze „komory celne”, dlatego nie przechodzi koło nas obojętnie, zatrzymuje się i pyta każdego z nas, w czy może nam pomóc?

Każda twój spędzony czas na adoracji Najświętszego Sakramentu jest szansą dla Pana Jezusa, aby  zatrzymał się przy tobie.

Daj Mu tę szansę, daj sobie szansę spotkać się z Nim.

 

3.            Jezus zna cię po imieniu.

„Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz.”

Mateusz z hebr. Mattaj, jest skrótem imienia od Mattanja, co oznacza: „dar Boga”, „ dany przez Boga”.

Św. Mateusz zanim został wybrany przez Jezusa na Apostoła, nazywał się Lewi, co po hebr. oznacza „przywiązany”.

Wiemy, że Apostoł, jako celnik znienawidził swój własny naród za jego niewierność wobec Boga.

Później w swojej Ewangelii przedstawia ten żal do swojego narodu w przypowieściach, w których w sensie alegorycznym wykaże ich grzechy:

- o „ Dwóch synach”(Mt 21,28-32),Izrael jest tu „synem” odrzucającym pracę w winnicy Bożej,

 - o „Przewrotnych rolnikach”, którzy zabili syna gospodarza (Mt 21,33-45), czyli skazali Jezusa na śmierć,

- oraz  o zlekceważonej  „Uczcie królewskiej”(Mt 22,1-14), w której mówi nasz Ewangelista o odrzuceniu zaproszenia wejścia do królestwa Bożego.

Wszystkie te przypowieści są wyrzutem sumienia, które czyni św. Mateusz wobec rządzących i elit religijnych Izraela.

Nienawiść, więc do swojego narodu oraz chciwość pieniędzy doprowadziły Lewiego do różnych zniewoleń.

Dlatego sam Apostoł Mateusz umieści swoje nawrócenie pośród cudów, czyli  w dziewiątym rozdziale swojej Ewangelii.

 

4.            Jezu patrzy w twoje serce, a nie na twoją grzeszność.

„(…) rzekł do niego: "Pójdź za Mną".

Zapytamy Jezusa: jak to? Człowieka zniewolonego nagle czynisz Apostołem?

Podobną sytuację widzimy w powołaniu Piotra, gdzie ów uczeń po cudownym połowie ryb mówi do Jezusa: „odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.(Łk 5,8).

Jezus natomiast na to stanięcie w prawdzie Piotra, odpowiedział: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”.(Łk 5,10).

Twoja grzeszność nie przeszkadza Jezusowi uczynić z ciebie świętym człowiekiem, raczej brak uznania grzeszności w sobie jest dla Niego dużą przeszkodą.

 

5.            „Maska poprawności”.

"Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają.”

Ile wysiłku często wkładamy w to, aby przed ludźmi nałożyć na siebie „maskę poprawności”.

Jak bardzo dbamy o nasza zewnętrzną stronę bycia w porządku: małżeństwem, rodziną, kapłanem, zakonnikiem.

Ważna jest wówczas dla nas opinia: co i jak mówią o nas, nasza prezencja, image, zaistnienie w jakimś środowisku, koniunkturalność, pozostawienie dobrego wrażenia.

Potrafimy tak się w to wplątać, że nawet nie spostrzegamy, jak z tą sztucznością przychodzimy do Kościoła na Eucharystię, do Jezusa i jak Go przez to ranimy.

A tu Pan Bóg patrzy na  wewnętrzną stronę naszego „Kubka”, i wstrętna jest dla niego nasza obłuda.  Nie  starajmy się więc przychodzić do Jezusa jako ci „w porządku”.

 

6.            A jacy mamy przychodzić?

Pan Jezus dzisiaj do nas powie:

«Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary». Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.

Jeżeli tak patrzy na nas Pan Jezus, to dlaczego  przychodzimy do Niego, jako „zdrowi” lub „w porządku”?

Czyż wówczas nie dajemy Mu do zrozumienia, że Jego nie potrzebujemy i że świetnie sami sobie dajemy radę?

I tak gramy fałszywego katolika, chrześcijanina.

Daj, więc sobie szansę przyjścia na Mszę św., jako „chory” na duszy, a może i na ciele, bo wówczas Jezus się tobą zainteresuje.

Przyjdź do Jezusa jak do lekarza, On naprawdę chce cię uzdrowić!

Powiedz Mu o swoich „komorach celnych”, o twoim zamknięciu na Niego, na ludzi i na siebie.

Pan Jezus chce cię z nich wyprowadzić, co więcej, uczynić cię swoim uczniem!

Więc idź do Jezusa i staraj się zrozumieć, co znaczy, że On chce: „ raczej okazać ci miłosierdzie niż oczekiwać od ciebie, twojej zewnętrznej sprawiedliwości”.

„Bo nie przyszedł powołać sprawiedliwych, ale grzeszników".

Porządnisia musimy grać, ale grzesznika już nie!

Więc bądź sobą, to znaczy bądź grzesznikiem przed Jezusem, takiego On ciebie najbardziej lubi!

I takiego potrzebuje do Ewangelizacji w Kościele.

Modlitwa. Panie Jezu, przychodzę do Ciebie w całej mojej nędzy, buncie, bezsilności i zniechęcenia. Wierzę, że tylko Ty możesz mi pomóc. Zatrzymaj się dzisiaj przy mnie, posłuchaj to, co jest w moim sercu i zrób ze mną to, co Ty chcesz. Amen!

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy